Pięć lat minie za chwilę Doleżalowi, odkąd pracuje z polską kadrą. W 2016 roku został asystentem Stefana Horngachera. Był specem od sprzętu, szył kombinezony, wybierał materiały. I rozwijał się w każdej sferze skoków. W 2019 roku, gdy Horngacher nie chciał na dłużej zostać w Polsce i przyjął ofertę prowadzenia kadry Niemiec, Doleżal wskoczył na jego miejsce.
Kolejny tytuł trenera. Na pewno by zaprotestował!
Złoto Żyły z Oberstdorfu to kolejne trofeum, które Czech może sobie zapisać na liście zrealizowanych już celów w trenerce. Pod jego wodzą Dawid Kubacki wygrał Turniej Czterech Skoczni, a Kamil Stoch Raw Air i Turniej Czterech Skoczni. Z nim polska drużyna wywalczyła brąz MŚ w lotach. A teraz w Oberstdorfie brąz MŚ w narciarstwie klasycznym.
Doleżalowi nie minęły jeszcze dwa lata w roli głównego szkoleniowca, a już ma się czym pochwalić. Ale się nie chwali. Po złocie Żyły zaprotestował, gdy stwierdziliśmy, że zdobył pierwszy mistrzowski tytuł jako trener. Podkreślał wtedy, że to sukces całego sztabu. I że sztab ma najlepszy na świecie.
- Bardzo się cieszę i bardzo gratuluję i dziękuję zawodnikom i sztabowi. Świetna robota - mówi teraz, po brązowym medalu drużyny.
"Wszyscy zrobili to, co mieli zrobić"
W sobotę na Schattenbergschanze Polska zajęła trzecie miejsce po kapitalnym konkursie. Po siedmiu z ośmiu serii prowadziliśmy. Ale Niemców wyprzedzaliśmy tylko o punkt, a Austriaków o siedem. W ostatniej grupie najpierw daleko - 133 m - poleciał Stefan Kraft, a po chwili jeszcze dalej - 136 m - pofrunął Karl Geiger. Dawid Kubacki odpowiedział skokiem na 127,5 m.
- Mogliśmy wygrać, ale cieszymy się, bo wszyscy zrobili to, co mieli zrobić. Ze skoku Dawida, czyli z ostatniego skoku konkursu, za dużo nie pamiętam. To były dla mnie najbardziej emocjonujące zawody, odkąd jestem trenerem. Duża impreza, duża stawka - mówi Doleżal.
"Jesteśmy super teamem"
Trener nie chce zbyt mocno analizować, na ile Kubacki miał pecha do warunków wietrznych (rekompensaty za minimalny wiatr w plecy cała trójka walczących o złoto miała niemal identyczne: 1,0, 1,2 i 1,6 pkt). - Warunki miał trudne, wiatr mu się odwracał, ale poradził sobie tak, że mamy medal. I jest super - docenia Doleżal.
Trener chwali wszystkich swoich zawodników. - Kamil Stoch nie miał wielkich problemów z pozycją dojazdową, bardziej chodziło o głowę. Przed drużynówką sobie powiedzieliśmy, że razem walczymy, że musi być zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, że razem wygramy albo razem przegramy. Jesteśmy super teamem i to pokazaliśmy. A Kamil spisał się lepiej niż w indywidualnych konkursach. Nawet tak doświadczony zawodnik uczy się do samego końca. Inaczej nie będzie - mówi Doleżal.
"Trzeba trochę, nie! Trzeba dużo koncentracji" Jest plan
To ostatnie zdanie jest jakby wyjęte z trenerskiej filozofii Czecha. - W sporcie jest góra i dół. Ale trzeba do samego końca walczyć - mówi Doleżal. - Możemy już teraz mówić o udanym sezonie. Ale i tak chcemy więcej - dodaje.
Przez odwołanie Raw Air (Norwegowie bali się organizować turniej w pandemii koronawirusa) skoki na najwyższym światowym poziomie zatrzymują się teraz prawie na trzy tygodnie. Z Oberstdorfu wszyscy rozjadą się w swoje strony i spotkają się dopiero 24 marca w Planicy, na finale sezonu.
Oczywiście Doleżal ma już w szczegółach rozplanowany cały wolny czas między mistrzostwami a lotami. - Będę chciał, żeby zawodnicy teraz trochę oczyścili głowy, ale żeby też utrzymali rytm do Planicy. Trzeba trochę, nie! Trzeba dużo koncentracji. Bo jeżeli coś się trochę rozluzuje, to może być źle - mówi ogólnie.
A w szczegółach plan wygląda tak, że Doleżal już omówił wszystko z profesorem Haraldem Pernitschem, który odpowiada za przygotowanie fizyczne naszych skoczków. I jasne jest, że zarówno w przyszłym tygodniu, jak i w tygodniu następnym zespół spotka się na treningach na skoczni.
Jest full gaz? To trzeba korzystać!
Doleżal wierzy, że w Planicy któryś z Polaków może powalczyć o Małą Kryształową Kulę za loty narciarskie. Naturalnym kandydatem wydaje się Piotr Żyła. On skakał rewelacyjnie na MŚ w Oberstdorfie, a loty uwielbia.
- Szkoda, że Piotrowi zabrakło trochę szczęścia w piątek [był czwarty w konkursie indywidualnym na dużej skoczni]. Mógł mieć w Oberstdorfie medale we wszystkich trzech startach. Ale trzeba jeszcze wykorzystać jego full gaz - mówi z uśmiechem Doleżal.
Żyła jest temu trenerowi wdzięczny za to, że dostał więcej luzu niż miał u Horngachera. O różnicach między Czechem a Austriakiem opowiadał nam kilka dni temu. W skrócie: kiedyś na każdym kroku bał się - cytujemy - zje**k, a teraz dostaje rady na skoczni, a poza nią dostaje zaufanie.
- Do każdego trzeba podchodzić indywidualnie. Piotrek potrzebuje luzu. Z tego luzu potrafi o skokach za dużo nie myśleć, a idealnie się skoncentrować na zawodach. Tylko mu gratulować - komentuje Doleżal.
Złoto, wygrany TCS, dwa brązy drużyny i 21 podiów w 25 startach!
My chcielibyśmy wkrótce gratulować Polskiemu Związkowi Narciarskiemu przedłużenia umowy z Doleżalem. Część sukcesów Czecha osiągniętych z Polakami już wymieniliśmy. Ale spójrzmy całościowo na ten sezon. Mistrzostwa świata jak najbardziej udane. MŚ w lotach z brązowym medalem drużyny to też wynik, który się broni. Turniej Czterech Skoczni? Znakomity, bo Stoch wygrał, Kubacki był trzeci,
Żyła piąty, a Stękała szósty. Puchar Świata? 22 konkursy indywidualne i 18 polskich podiów. Do tego trzy konkursy drużynowe i trzy podia. Takich wyników nie było nigdy!
"Próbuję go przyciskać"
Nie dziwi więc, że dyrektor sportowy PZN-u ds skoków i kombinacji Adam Małysz już teraz zabiega o to, by Doleżal został z nami dłużej niż tylko do końca następnej zimy z igrzyskami olimpijskimi w Pekinie. PZN pamięta, jak długo wahał się Horngacher. I jak w końcu odszedł, mimo że proponowaliśmy mu znakomite warunki.
"Małe cele: małe wyniki. Da się wszystko rozwijać. I będziemy rozwijać"
Co na to Doleżal? - Na razie o umowie nie myślę. Trochę doświadczenia już mam, teraz chcę się koncentrować na pracy do końca - odpowiada.
Praca to do końca tego sezonu to jedno. Drugą, równolegle trwającą, pracą jest już ta na przyszły sezon. Czech potwierdza, że zaawansowane jest już planowanie wszystkiego pod kątem igrzysk w Pekinie. - Patrzyłem już na kalendarz letnich startów, na Grand Prix. Do tego dopasowujemy treningi, mniej więcej wiemy, kto gdzie wystartuje. Mamy też plan na jakieś wakacje, na cały system - mówi.
Celem tej kadry będą w przyszłym roku medale. Tak jak było teraz w Oberstdorfie. - Na pewno ze strony kibiców i ze strony związku oczekiwania są duże. Ale od nas samych też. Czasami może my sami za dużą presję na siebie nakładamy. Ale tak trzeba. Małe cele: małe wyniki, tak to po prostu jest - mówi Doleżal. - Musimy cały czas iść do przodu. Sprzętowo, fizycznie. Da się wszystko rozwijać dalej i będziemy rozwijać dalej. Wiemy, że nie możemy zostać w miejscu - dodaje.
Czy ktoś jeszcze nie ma przekonania, że warto rozwijać się z tym trenerem?