Stefan Kraft po raz trzeci w karierze został indywidualnym mistrzem świata. W piątek na Schattenbergschanze w Oberstdorfie po skokach na 132,5 i 134 m Austriak zdobył 276,5 punktu. Kraft wyprzedził Norwega Roberta Johanssona o 4,4 pkt i Niemca Karla Geigera o 9,1 pkt. Najlepszy z Polaków, Piotr Żyła, zajął czwarte miejsce. Do trzeciego Geigera stracił 3 pkt.
Piotr Żyła: Było, bliziutko, było. Szkoda. Ech! Teraz już jest okej, ale po skoku nie wierzyłem, że nie będę miał medalu. Tak się nastawiłem na ten medal, że jak zobaczyłem, że jestem czwarty, to ech! Nastawiłem się do tych zawodów tak samo jak na skoczni normalnej - wszystko albo nic. Trudno, sport taki bywa. Z całokształtu jestem zadowolony, walczyłem, ile mogłem. Szczególnie w drugim skoku. Poszedłem na full gaz! Siadam na belkę i widzieć nic nie widzę, słyszeć nic nie słyszę, to ruszam od razu na zielonym! Gdyby mi Dodo [trener Michal Doleżal] nawet machnął czy gwizdnął, to ja już bym pewnie był w połowie rozbiegu. Poszedł full ogień, wiedziałem, co mam zrobić i zrobiłem. No ale zabrakło. Trudno, teraz walczymy w drużynówce.
- Czwarte to jest bardzo dobre miejsce. Ale malutko zabrakło do brązowego medalu. Ładnie bym go sobie wypolerował i bym go miał. Poczułem, że czwarte miejsce jest trudne. Płakać mi się chciało, bo dałem naprawdę, ile mogłem, a nie mam medalu. Jak się dowiedziałem, że jestem czwarty, to myślałem sobie: Och! Och! To nie jest Puchar Świata. Tu medal by fajnie było mieć!
- Musiałem sobie tam chwilę posiedzieć, zejść na ziemię i zacząć funkcjonować. Mój mózg w takich sytuacjach nie wszystko przetwarza. Potrzebuję chwili, żeby zacząć normalnie myśleć, zaakceptować to. "Jestem czwarty, jestem czwarty, no dobrze, jutro znowu są zawody i walczymy" - tak sobie zacząłem myśleć. Ale przez chwilę naprawdę mi nie przetwarzało. Bardzo się nastawiłem na medal. Na to, że musi być! A jak się człowiek tak mocno nastawi i jednak medalu nie zdobywa, to jest trudno. Gratulacje dla Stefana [Krafta], dla Roberta [Johanssona] i dla Karla [Geigera]. Byli lepsi.
- No pewnie! Nie ryzykujesz, nie pijesz szampana! Trzeba mieć klapki na oczach, nie możesz mieć chwili zawahania - idziesz i tyle. A co będzie, to będzie!
- Ale wygrałem zegarek za skok dnia i idę i na konferencję, i do kontroli antydopingowej! Gdybym miał drużynówkę na drugi dzień po złocie, to nie szedłbym z radością na full gaz. Ale wiedziałem, że będą miksty, to mogę sobie pozwolić na trochę więcej. A teraz trzeba się szykować na sobotę. Trzeba znów dać z siebie wszystko.
- Musisz dać z siebie wszystko! Po to startujesz w zawodach, po to jesteś na mistrzostwach, żebyś pokazał, ile wytrenowałeś, ile masz. Wszyscy jutro idziemy mocno. Będzie ogień!
- Nic do niego nie mam. Ja jestem, jaki jestem i lubię taki być. Lubię poczuć emocje, cieszyć się. A każdy może wyrazić swoją opinię.