Niedziela, poniedziałek, wtorek i środa - cztery dni z rzędu bez skakania. Stoch odpoczywa długo, choć przyznaje, że nie może się doczekać wejścia na dobrze sobie znaną Schattenberschanze o rozmiarze HS 137 metrów. Pod koniec grudnia był na niej drugi. Wtedy zaczął marsz po trzecie w karierze zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni. Na dużym obiekcie w Oberstdorfie nasz mistrz trzy razy w karierze stawał na podium. Raz wygrał i dwa razy był drugi. Teraz ma szansę zdobyć na niej dwa medale - indywidualnie i w drużynie.
Ktoś pewnie zaraz spróbuje Stochowi tych szans odmówić. Ale dlaczego? Czy dlatego, że w sobotę na skoczni normalnej był tylko 22.? Albo dlatego, że znalazł się w cieniu mistrza świata Piotra Żyły?
- U nas jest mniej ważne, kto staje na podium. Medal jest dla wszystkich - zauważał Żyła chwilę po tym jak swoje złoto odebrał. Ma rację. W tak dobrze zgranej ekipie sukces jednego niesie innych. Stoch wielką chwilę kolegi obserwował z trybun stadionu. I nawet relacjonował dekorację na żywo w swoich mediach społecznościowych.
- To przede wszystkim medal Piotrka. Sam sobie go wypracował, wywalczył. To jego nagroda. Za poświęcenie, za serce, za trudy włożone w to, żeby dojść, gdzie teraz jest. Ale oczywiście to też wyznacznik dla nas wszystkich, dla całego zespołu, gdzie każdy z nas może być, jeśli wszystko się dla niego dobrze poukłada i jeśli zrobi to, co powinien zrobić - mówi Stoch.
Mistrz świata z Predazzo z 2013 roku przekonuje, że jest gotów zrobić to, co potrafi. - Każdy potrzebuje chwili oddechu, odpoczynku, zwłaszcza po takim konkursie, gdzie nic się dobrze nie potoczyło. Ale to nie są pierwsze takie zawody i na pewno nie ostatnie w moim życiu. Swoje przetrawiłem, emocje już opadły. Jestem gotowy do dalszej pracy - deklaruje. Pracę na skoczni dużej Stoch zacznie jednak nie w środę, jak większość skoczków, tylko w czwartek.
Kamil pytany, czy chciałby mieć jeszcze chwilę, żeby pomyśleć, jak pracować, odpowiadał na wtorkowym spotkaniu z mediami bez wahania: - Wolę już nie myśleć i nie kombinować. Po prostu chcę skakać.
Stoch nie chce też słuchać szczerych, ale trochę pocieszająco brzmiących stwierdzeń, że on już nic nie musi, bo tak wiele w karierze wygrał. - Uważam, że ambicje są potrzebne. Bez chęci samorozwoju i bez chęci zdobywania kolejnych rzeczy, tego się nie zrobi. Ja w dalszym ciągu uważam, że mogę się rozwinąć. Zawsze będę chciał być najlepszy - stawia sprawę jasno.
W liderze naszej kadry jest przekonanie, że w najbliższych dniach na Schattenbergschanze może być najlepszy. - Może ona nie jest jednym z moich ulubionych obiektów, ale lubię na niej skakać. Jeżeli jestem w dobrej dyspozycji, to ten obiekt jest naprawdę super - mówi. - Uważam, że mam teraz wszystko, co jest potrzebne, żeby tu oddawać dobre skoki. I przede wszystkim na tym będę się koncentrował - dodaje.
W bardzo dobre skoki Stocha na dużej skoczni mocno wierzy Michal Doleżal. Trener powtarza, że sztab i Kamil mają pomysły, co zrobić, żeby tym razem wynik był zadowalający. Stocha zapytaliśmy we wtorek czy może trochę tego planu zdradzić. Odpowiedź była krótka: - Nie.
Najpewniej zawodnik nie chciał przekazać informacji, że pojawi się na obiekcie dopiero w dniu kwalifikacji. Co ciekawe, między wierszami przekazał nam to trener Doleżal. Czech mówił, że idziemy rytmem jak w Pucharze Świata. A tam przecież pierwsze treningi są właśnie w dniu kwalifikacji. I po takim dniu przychodzą dwa dni konkursowe. Tak samo dla naszych liderów będzie w Oberstdorfie - w czwartek skoczą pierwszy raz w serii próbnej i kwalifikacjach, w piątek odbędą się zawody indywidualne, a w sobotę drużynowe.
Stoch na skoki czeka i nie ma wielkiej ochoty na rozmowy. Nie chce analizować, dlaczego tej zimy jego forma faluje tak, że raz pozwala mu wygrać czy wskoczyć na podium, a za kilka dni wystarcza jej tylko na miejsce w trzeciej dziesiątce. - Musicie ekspertów zapytać, dlaczego tak jest. Ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie - uśmiecha się. - Cały czas jestem w okolicach pierwszej szóstki, a nawet bardzo często w okolicach pierwszej trójki i w okolicach wygranej. Rzadko zdarza mi się być w trzeciej dziesiątce. Sporadycznie. I uważam, że to są wyłącznie błędy przy pracy - dodaje Stoch.
- Mam świadomość swojego potencjału, mam świadomość, że jeżeli się skoncentruję na tym, na czym powinienem się skoncentrować, jeżeli zrobię to, co do mnie należy, jeżeli oddam dwa naprawdę dobre skoki w konkursie, to jestem w stanie... - i tu Kamil na chwilę zawiesza głos. Nie, on nie powie, że może wygrać czy mieć medal. On się pilnuje, żeby tak nie powiedzieć. - Jestem w stanie zrobić naprawdę dobrze wszystko - śmieje się. - I być zadowolonym nie tylko z pracy, ale też z efektów pracy - podsumowuje Stoch.