Anna Twardosz ma 19 lat. I 8 punktów Pucharu Świata. Kamila Karpiel też ma 19 lat. I 9 punktów Pucharu Świata. No dobrze, ona ma jeszcze 23. miejsce w konkursie MŚ z Seefeld, z 2019 roku. W porównaniu z koleżanką ma więc większe doświadczenie. Ale w porównaniu z Dawidem Kubackim i Piotrem Żyłą, z którymi dziewczyny skakały w niedzielę w Oberstdorfie, jest to wciąż tyle, co nic.
Nasz mikst wyskakał w trwających mistrzostwach świata szóste miejsce. Na poprzednich MŚ (wtedy w składzie: Karpiel, Kinga Rajda, Kubacki i Stoch) też był szósty. I na razie nie podskoczy wyżej. Ograniczeniem nie do przeskoczenia jest dziś poziom prezentowany przez drużynę Łukasza Kruczka.
O zapóźnieniach, jakie mamy w stosunku do czołówki, trener naszych skaczących pań opowiadał w rozmowie ze Sport.pl kilka dni temu.
Teraz, chwilę po mikście, skupia się na kwestiach mentalnych. - Kamila już ma doświadczenie z mistrzostw, a Ania jest strasznie zestresowana. Przed serią próbną jej mówiliśmy: "Ania, spokojnie, luz". A ona: "Trenerze, gdzie luz? Tu jest straszny stres!". Było widać, że straszne wrażenie na niej wywiera to, że musi stanąć na starcie w konkursie drużynowym z jednym i drugim mistrzem świata - mówi Kruczek.
Trener twierdzi, że perspektywa skakania u boku gwiazd była dla jego zawodniczek o wiele bardziej paraliżująca niż świadomość, że z pomocą tych gwiazd można sobie zapewnić finansowe zabezpieczenie na najbliższy czas. Czyli stypendium za miejsce w Top 8 olimpijskiej konkurencji.
- Stypendium to bardzo ważna rzecz. Aktualnie mam tylko stypendium z uczelni. To nie są duże pieniądze. Nie wystarczało na paliwo na treningi. Teraz nie będę musiała pożyczać pieniędzy od rodziców - mówi Twardosz, która skakanie łączy ze studiowaniem na AWF-ie.
Debiutantka na MŚ o kwestiach finansowych mówi znacznie krócej niż o emocjach związanych z mikstem. - Nie czuję się pewnie w towarzystwie chłopaków. Jestem strasznie nieśmiałą osobą. Chłopaki już tyle osiągnęli! Patrzyło się na nich od dziecka, a tu nagle trzeba z nimi skakać - mówi. I dopiero po chwili dodaje zamyślona: "Fajnie, megafajnie".
Ale fajnie to będzie wtedy, gdy Anna się odważy i poprosi jednego czy drugiego mistrza o kilka rad. Dlaczego tego nie robi? - Ja z nimi w ogóle nie gadam. Dla mnie to są takie gwiazdy, że kurde! - odpowiada.
- Stres jest duży. Chłopcy zawsze chcą walczyć o dobry wynik. I na pewno większa jest oglądalność. No, odczuwałam dziś megaduży stres - mówi druga dziewczyna z naszego miksta, czyli Karpiel.
Ona ma zupełnie inne usposobienie niż Twardosz. - Nie mam tak jak Ania, że się ich wstydzę. Bardzo często się z chłopakami widuję, jak trenuję w Zakopanem. Jestem bardziej otwartą osobą niż Ania. Ania ma megaduży dystans do ludzi. A ja niekoniecznie - śmieje się Kamila.
Ona się dużo śmieje. Niektórzy twierdzą, że ona i Żyła nadają na podobnym falach. - Niestety, myślowe podejście mamy inne - mówi Karpiel. Co to znaczy? Co ma na myśli? - Nie mam takiego podejścia do skoków jak Piotrek. Zazdroszczę mu tego - wyjaśnia.
Tu chodzi o luz. O doświadczenie. O sportową klasę. O pewność tego, co się wypracowało, przeżyło, czego się nauczyło. Twardosz i Karpiel są na początku długiej i trudnej drogi w górę. Kubacki i Żyła się tam wspięli, bo kiedyś uwierzyli, że potrafią. I nie zwątpili, gdy brakowało sił. A brakowało wiele razy.
Dziewczyny muszą to wiedzieć. One na pewno popełniają techniczne błędy na progu i na dojeździe do niego, a także w locie, przy lądowaniu i na odjeździe. Wszędzie. Dalekie od doskonałości są w każdym aspekcie skoków narciarskich. Ale muszą uwierzyć, że kiedyś tę doskonałość mogą osiągnąć. Tak jak to zrobili Żyła i Kubacki. Skok do głów - to jest najważniejsze zadanie dla nastolatek prowadzonych przez Kruczka.
- Za dużo u dziewczyn jest emocji. W to miejsce mogłoby być więcej koncentracji - ocenia szczerze Kubacki. - Ale spisały się bardzo dobrze - dodaje. Mówi tak chyba nie tylko na zachętę. - Dziewczyny walczyły i zrobiły swoje. Takie są realia, że liczyliśmy na szóste miejsce, nie na więcej. Mam nadzieję, że już za rok na igrzyskach może być trochę lepiej - mówi trener męskiej kadry Michal Doleżal.
Dziewczyny, słyszycie? Wspinajcie się. Krok po kroku. A trener Kruczek niech się stara być jak najlepszym przewodnikiem. Takim, który wyjaśni nie tylko jak załamać biodra nad nartami, ale też jak przeskakiwać te wszystkie problemy, które są w głowach jego zawodniczek.