Na co stać Polskę w konkursie drużyn mieszanych? Dynastia mistrzów atakuje

Mistrz świata Piotr Żyła i mistrz świata Dawid Kubacki na starcie. A w rezerwie mistrz świata Kamil Stoch. Tak gwiazdorskiej kadry nie było w skokach od czasów Austrii Alexandra Pointnera. - Dla dziewczyn to herosi. Przybijanie piątki i wspólne pozowanie do zdjęć może być bardziej stresujące niż samo skakanie - mówi trener kadry kobiet, Łukasz Kruczek. Konkurs drużyn mieszanych na MŚ w Oberstdorfie w niedzielę o 17. Relacja na żywo na Sport.pl

Mistrz świata Żyła, mistrz świata Kubacki, mistrz świata Markus Eisenbichler i mistrz świata Stefan Kraft. W sumie czterech mistrzów zobaczymy w męskiej części konkursu drużyn mieszanych. Połowa to Polacy. A przecież do składu naszego miksta nie zmieścił się arcymistrz Stoch.

Zobacz wideo Wielka przemiana Piotra Żyły! W tym elemencie zdeklasował rywali! [W punkt K #3"]

Polska 3, Niemcy 2, Austria 1, Norwegia 0

Nie ma na mistrzostwach w Oberstdorfie drugiej kadry z tyloma mistrzami, ilu jest w naszej. Niemcy mają dwóch: Eisenbichlera najlepszego w 2019 roku i Severina Freunda, który wygrał swój tytuł w roku 2015. Austriacy mają jednego Krafta (podwójnie złotego w 2017 roku). Norwegowie? Skaczą tu bez mistrza (bo patrzymy tylko tytuły zdobyte indywidualnie zdobyte).

Żyła (2021), Kubacki (2019) i Stoch (2013) skaczący w jednej drużynie to sytuacja, jakiego nie było w światowych skokach od czasów dominacji Austrii prowadzonej przez Alexandra Pointnera. Czyli od dobrej dekady. W 2011 roku na MŚ w Oslo złoto na skoczni normalnej zdobył Thomas Morgenstern, wyprzedzając Andreasa Koflera i Adama Małysza. Na dużej Gregor Schlierenzauer wziął złoto, srebro było dla Morgensterna, a tylko brązem musiał się zadowolić Simon Ammann. Dwaj wspaniali skoczkowie - Małysz i Ammann - zdobyli wtedy po brązowym medalu, a reszta była dla Austriaków.

Teraz Polska ma dynastię mistrzów

Morgenstern i Schlierenzauer zostali mistrzami w 2011 roku, a już wcześniej, w 2009 roku w Libercu, swój tytuł wyskakał Wolfgang Loitzl. Loitzl, Morgenstern i Schlierenzauer - trzej austriaccy mistrzowie skakali w jednej kadrze. Stoch, Kubacki, Żyła - teraz Polska też ma swoją dynastię.

Pewnie, że jeszcze nie jesteśmy potęgą, jaką 10 lat temu byli Austriacy. My nie wygrywamy seryjnie konkursów drużynowych, a nawet nie będzie sensacji, jeśli w takich zawodach tu w Oberstdorfie nie zmieścimy się na podium. Ale i tak ten nasz złoty kapitał jest nie do przecenienia. Choćby dla zaczynających treningi dzieci - łatwiej będzie brzdącom wytrwać, gdy będą patrzyły na takie wzory. I na pewno też dla koleżanek z kadry.

"Z chłopcami skacze mi się lżej, mimo że oczekiwania są większe"

Trener Łukasz Kruczek mówi, ze jego zawodniczki mają do przeskoczenia dziesięcioletnią przepaść, jaka ich dzieli od najlepszych.

Dzięki czemu brać rozpęd do takiego skoku, jeśli nie dzięki startom u boku mistrzów? - Która dziewczyna by nie chciała skakać w mikście? Bardzo lubię skakać z chłopakami! Z chłopcami skacze mi się lżej, mimo że jest duża presja, są większe oczekiwania niż gdy skaczemy same - mówi nam Kamila Karpiel.

Ona wystąpi w trzeciej grupie niedzielnej drużynówki. Między mistrzem Żyłą a mistrzem Kubackim. Wszystko otworzy dla nas Anna Twardosz, najlepsza Polka w tym sezonie. Ale bardziej spięta niż Kamila. Inna charakterologicznie i z mniejszym doświadczeniem, bo Karpiel już skakała w mikście w Seefeld, gdzie Polska (w składzie Karpiel, Kinga Rajda, Kubacki i Stoch) zajęła szóste miejsce.

Panowie z telewizji

- Ania debiutowała w takim konkursie w Rasnovie. Była speszona, ale skoczyła dobry konkurs - mówi Kruczek. Tydzień przed mistrzostwami Polska w składzie Twardosz, Rajda, Stoch i Kubacki była siódma. - Dziewczyny muszą się uczyć przebywać w towarzystwie chłopaków. Bo kwestia jest taka, że nie są nie są zwykli chłopcy, tylko to są mistrzowie. To są herosi, którzy gdzieś się ciągle przewijają i do tej pory dziewczyny mogły ich obserwować praktycznie tylko w wywiadach, w telewizji, w internecie. Bycie z nimi razem, przybijanie piątki, wspólne pozowanie do zdjęć: myślę, że to wszystko jest dla dziewczyn bardziej stresujące niż samo skakanie - szczerze opowiada trener. Ale Kruczek doskonale wie, że to najcenniejszy rodzaj stresu. I że to najlepsza nauka.

Wynik? "Ojej! Jak ja będę skakał!" Dziewczyny, patrzcie jak!

Na jaki wynik będzie stać polską drużynę mistrzów i juniorek? Na pewno na awans do drugiej serii. Miejsce szóste, jak dwa lata temu w Seefeld, byłoby dobre. Na nic więcej raczej nie mamy szans, bo zawodniczki Kruczka nie zrobiły spodziewanego postępu.

Ale w niedzielę wynik naprawdę nie będzie sprawą pierwszorzędną. - W mikście to ja tu będę... Ojej! Jak ja tu będę skakał! Jeszcze lepiej niż dzisiaj! - wrzeszczał w sobotę Żyła. Niech Karpiel i Twardosz czerpią z energii najnowszego polskiego mistrza świata. Niech się uczą. Od najlepszych.

Więcej o:
Copyright © Agora SA