"Trzeba by o tym napisać książkę. Z ilustracjami". Stoch o Oberstdorfie prosto spod skoczni

Łukasz Jachimiak
- To jest całoroczna praca, całożyciowa, całokarierowa - mówi Kamil Stoch. Po pierwszych skokach na MŚ w Oberstdorfie trzykrotny mistrz olimpijski mówi wprost: powalczy tu o kolejne sukcesy, ale pod jednym warunkiem.

Na pierwszym treningu 14 (98 m). Na drugim ósmy (97,5 m). - Jak leci? Nie jakoś bardzo krótko, ale też nie jakoś bardzo daleko - mówi Stoch po pierwszych treningach na skoczni normalnej.

Zobacz wideo "Stoch wiele razy pokazywał złość, ale skoki nadal sprawiają mu radość"

Dużo lat, dużo doświadczenia i dużo czasu

Obie środowe serie wygrał Markus Eisenbichler, w obu wysoko byli Marius Linvdik (2. i 4.), Anże Lanisek (5. i 2.) i Halvor Egner Granerud (7. i 3.). A Kamil skakanie na tych MŚ zaczął spokojnie.

- Moje atuty? Wiek. A co za tym idzie, doświadczenie - mówi mistrz świata z 2013 roku, z Val di Fiemme. Stoch debiutował na MŚ w 2005 roku, w Oberstdorfie. Wtedy nie był jeszcze pełnoletni, do 18. urodzin brakowało mu ponad trzech miesięcy. Teraz Kamil ma prawie 34 lata, do Bawarii wrócił jako jeden z najstarszych zawodników. I bezsprzecznie najlepszych.

Dwa skoki w środę, dwa kolejne na treningach w czwartek, później jeszcze piątek z serią próbną i kwalifikacjami: dla takiego mistrza to dużo czasu. - Wystarczająco dużo - potwierdza Stoch.

On ma do wykonania kilka zadań. - Czy po pierwszych treningach już wiesz, że kluczem do sukcesu będzie tu, podobnie jak na wielu poprzednich skoczniach, znalezienie odpowiedniej pozycji dojazdowej? - pytamy. - Tak - odpowiada bez cienia wątpliwości.

Doleżal pokazał, Stoch przyspieszył

Po pierwszym skoku Stochowi rad dotyczących właśnie pracy na dojeździe do progu udzielał trener Michal Doleżal.

Wskazówki czeskiego szkoleniowca zadziałały, bo w drugiej serii treningu Stoch pojechał szybciej i skoczył lepiej. 85,7 km/h to prędkość o 0,2 km/h lepsza od tej, jaką uzyskali Granerud i Lindvik, a tylko o 0,4 km/h mniejsza od zawsze znacznie szybszego Dawida Kubackiego (dobre skoki i 6. oraz 7. miejsce). Tymczasem w pierwszej serii Stoch był szybszy od Graneruda tylko o 0,1 km/h, mimo że jechał z wyższej belki. Natomiast do jadącego z tej samej belki Dawida Kamil stracił 0,8 km/h.

Co konkretnie ze skoku na skok Doleżal wychwycił i pomógł poprawić Stochowi? - Tu nie chodziło o kolana, tylko ogólnie o całość - odpowiada Kamil. - Cały czas muszę nad czymś pracować i cały czas dostaję pewne uwagi, które muszę wdrażać. Tutaj było tak samo. Ze skoku na skok muszę może nie dużo zmieniać, ale dokładać pewne elementy albo odejmować. To jest całoroczna praca, całożyciowa, całokarierowa - dodaje lider naszej kadry.

Stoch przekonuje, że w szczegóły kibiców nie warto wprowadzać. - Bo nie da się tego wytłumaczyć w odpowiedzi na jedno pytanie. Trzeba by było o tym napisać książkę. Z ilustracjami - śmieje się.

"Jest bardzo dużo kontroli, a bardzo mało finezji"

Na pewno w środę w Oberstdorfie swoją pracą Kamil jeszcze nie mógłby zilustrować ideału, do którego dąży i który zaczął doganiać tu w grudniu, na starcie Turnieju Czterech Skoczni. - Skaczę podobnie jak kilka dni temu w Rasnovie [tam był drugi indywidualnie i miał trzecią notę w konkursie drużyn mieszanych], ale nie ma w tym wszystkim jeszcze luzu. Jest bardzo dużo kontroli, a bardzo mało finezji - mówi.

Gdy pytamy, czy w grudniu ruszał do pracy w Oberstdorfie, mając więcej luzu niż ma teraz, odpowiada, że wtedy trochę luzu przywiózł, a na miejscu jeszcze więcej go złapał. Oby i tym razem z każdym dniem się rozkręcał. - Przywiozłem tu dobre nastawienie, dobrą energię, uśmiech na twarzy i chęć skakania - zapewnia mistrz.

To już dużo. Teraz trzeba jeszcze trochę spokojnej pracy i znów może być pięknie.

Więcej o: