Zamieszanie z tysiącem testów na Covid podczas MŚ. Małysz: Masakra. To pokazuje absurd

Środa, godzina 14 - to początek męskich skoków narciarskich na MŚ w Oberstdorfie. Nasza kadra przybyła tu dobę wcześniej, a i tak nie jest pewne czy Kamil Stoch, Dawid Kubacki i czterej inni Polacy pokażą się na pierwszym treningu. - Nie mamy informacji, kiedy będą wyniki naszych testów - mówi nam Adam Małysz.
  • Numer 51 Klemens Murańka
  • Numer 52 Jakub Wolny
  • Numer 64 Andrzej Stękała
  • Numer 72 Piotr Żyła
  • Numer 74 Dawid Kubacki
  • Numer 76 Kamil Stoch

Polscy skoczkowie są na oficjalnej liście startowej pierwszych treningów MŚ w Oberstdorfie. Ale nie są pewni czy w środę rzeczywiście będą mogli pojawić się na skoczni normalnej (HS 106).

Zobacz wideo Stoch napisał mu, że to dopiero początek. Na co stać Andrzeja Stękałę?

"Masakra. To pokazuje absurd"

Niepewność dotyczy wielu z 78 zgłoszonych zawodników. Po przyjeździe do Oberstdorfu każdy uczestnik mistrzostw musi przejść test PCR na covid. Na wynik wymazu można czekać nawet 48 godzin. Teoretycznie próbki sportowców powinny mieć pierwszeństwo w laboratoriach, ale oficjalnie nikt z organizatorów tego nie komunikuje. A nawet przy najlepszej woli trudno uniknąć wpadek przy w sumie aż 4500 osobach do testowania co drugi dzień.

Blisko poważnej wpadki we wtorkowy poranek byli pracownicy tutejszego centrum covidowego dowodzenia. O godzinie 9.00 na umówiony test przyszedł m.in. dziennikarz Wirtualnej Polski Grzegorz Wojnarowski. Rejestrując się na badanie pokazał dowód osobisty, a i tak dostał do ręki próbkę z naklejką na której napisano "Grzegorz Sobczyk". Pieniędzy od dziennikarza też nie chciano, bo system pokazał, że test drugiego trenera kadry polskich skoczków jest już opłacony.

- Masakra. To pokazuje absurd tego wszystkiego - komentuje krótko Małysz. Więcej o robieniu mistrzostw na takich zasadach dyrektor PZN-u ds. skoków i kombinacji norweskiej mówił niedawno. - Skoro mamy robić testy co dwa dni i do tego płacić za nie horrendalne kwoty, może lepiej było odwołać te mistrzostwa - stwierdził nawet w rozmowie z Onetem.

Spokój ważniejszy niż treningi

We wtorek kadra polskich skoczków dotarła do Oberstdorfu, a organizatorzy robili próbę ceremonii otwarcia mistrzostw (uroczystość odbędzie się w środę o godzinie 20). Naszych skoczków bardzo chcemy zobaczyć tu na innych ceremoniach - medalowych. W każdym razie na początek sześciu zawodników i 10 sztabowców prosto z drogi pojechało na testy. Wymazy pobrano im o godzinie 16. - Nie mamy informacji, kiedy będą nasze wyniki. Dostaliśmy kody QR i mamy sobie sprawdzać - mówi Małysz.

Stoch i spółka najpewniej poznają swoje wyniki na tyle szybko, że będą mogli już w środowych seriach zapoznawać się z mniejszą ze skoczni (oczywiście o ile wszyscy w ekipie będą negatywni). A nawet jeżeli zdarzą się opóźnienia, to trenować będzie można też w czwartek (godzina 19.15).

Czasu jest wystarczająco dużo, by oswoić się z obiektem przed piątkowymi kwalifikacjami (godzina 20.30) i sobotnim konkursem (16.30). Ale na dzień dobry chodzi przede wszystkim o to, żeby nerwów było jak najmniej. Niech tym razem Oberstdorf od początku do końca będzie dla nas strefą całkowicie wolną od covidu, a nie fałszywą i niejednoznaczną jak w trakcie niedawnego Turnieju Czterech Skoczni. Wszyscy pamiętamy, że wtedy jeden wątpliwy test Murańki omal nie przekreślił całej kadry.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.