Po niedzielnym prologu polscy kibice mogli być choć trochę zadowoleni - wygrał go Dawid Kubacki, trzech Polaków pojawiło się w najlepszej dziesiątce, a wszystkich siedmiu w trzydziestce. Drugi konkurs podczas dodatkowego weekendu w Zakopanem zmienił jednak wszystko.
Zaczęło się od słabej pierwszej serii w wykonaniu polskich skoczków - najlepszym z nich byłby Andrzej Stękała, który skoczył 131,5 metra i utrzymywał piąte miejsce po swojej próbie. Jeszcze w trakcie trwania pierwszej rundy został jednak zdyskwalifikowany.
- Po swoim całkiem udanym skoku w pierwszej serii Polak został wytypowany do kontroli wyrywkowej przy Seppa Gratzera, kontrolera w Pucharze Świata, na dole skoczni. Niestety jej wynik był bardzo negatywny. Waga nart była przynajmniej blisko kilogram za lekka w stosunku do tej, którą musiałby mieć w trakcie skoku. Wynika to oczywiście z tabeli wzrostu i współczynnika BMI - opisywał tę sytuację dziennikarz Sport.pl, Piotr Majchrzak.
Ostatecznie w najlepszej trzydziestce pojawiło się tylko trzech Polaków. W drugiej serii swoją sytuację poprawił przede wszystkim Dawid Kubacki (128 i 137 metrów), który przed finałową rundą był jedenasty, a skończył rywalizację na szóstym miejscu. 19. pozycja przypadła Klemensowi Murańce (130,5 i 125,5 metra), a 23. Kamilowi Stochowi (128 i 124 metry). 33. miejsce zajął Piotr Żyła (120 metrów), Jakub Wolny (122,5 metra) był 35., a Paweł Wąsek (124 metry) konkurs skończył na 37. pozycji.
Konkurs wygrał Halvor Egner Granerud, który odniósł tym samym jedenaste zwycięstwo w tym sezonie. Wyprzedził Słoweńca Anze Laniska i Norwega Roberta Johanssona. Teraz skoczkowie przeniosą się do Rumunii, gdzie będą rywalizować od czwartku, 18 lutego do soboty, 20 lutego.