Po świetnych skokach w Zakopanem Andrzej Stękała pierwszy raz w życiu znalazł się na podium indywidualnego konkursu Pucharu Świata. Ryoyu Kobayashi wyprzedził Polaka o zaledwie 0,3 punktu. I to tyle zabrakło, żeby w sobotę Stękała świętował nie pierwsze podium, a pierwszą wygraną w karierze. W niedzielę tak dobrze nie było. Polak skoczył solidnie, byłby w czołówce, ale został zdyskwalifikowany za narty.
- Od początku sezonu skacze bardzo dobrze, ale miejsce na podium zawsze podbudowuje. Teraz zyska pewność siebie, która jest niezwykle ważna w skokach narciarskich. Moim zdaniem będzie nie tylko mocnym punktem drużyny na mistrzostwach świata, ale też sporo namiesza w rywalizacji indywidualnej. To będzie czarny koń tych zawodów, proszę zapamiętać te słowa - powiedział Wojciech Fortuna w rozmowie z "WP SportoweFakty"
Swojego podopiecznego pochwalił także po sobotnim konkursie Michal Doleżal, trener kadry narodowej. - Oddawał bardzo solidne skoki właściwie od pierwszego w Zakopanem. I złożyło się tak, że po pierwszej serii był na trzecim miejscu i dobrze wiedział, że ma szanse wskoczyć na podium. Wytrzymał wszystko nerwowo. Zrobił swoje - powiedział Sport.pl Doleżal.