"Ten weekend zmienił sezon Graneruda" - tytułował swój czwartkowy artykuł portal vg.no. Norweskim dziennikarzom chodziło o pierwsze zawody Pucharu Świata w Zakopanem w tym sezonie. W styczniu na Wielkiej Krokwi lider klasyfikacji generalnej PŚ miał ogromne problemy z najazdem na progu - uzyskiwał najgorsze prędkości praktycznie w całej stawce. Na początku zastanawiano się, czy nie chodzi o belkę startową. Ale ostatecznie sam Granerud przyznawał, że to problem z jego pozycją i prowadzeniem nart na dojeździe.
- Lubię ten obiekt, ale spisywałem się tu źle jak nigdy. Teraz mam nadzieję, że problemy z prędkościami na progu już się nie pojawią. Musiałem długo grzebać w detalach, zupełnych szczegółach, żeby spisać się tu co najmniej dobrze. To weekend, który sprawił, że później mogłem wejść na tak wysoki poziom - opisywał Granerud dla "VG". - Starałem się spojrzeć na wszystko, co mogę zrobić lepiej i znalazłem elementy w pozycji najazdowej, które mogłem poprawić. Skupiłem się na tym w Lahti, Willingen i Klingenthal. Teraz nie chciałbym już być nerwowy i zastanawiać się, czy w pewnym momencie znów nie będę miał słabszych prędkości, a podchodzić do tego na spokojnie i mieć dobre rezultaty - wskazał Norweg.
Jaki konkretnie problem miał Granerud? Nie mógł się przystosować do torów wyprodukowanych przez Petera Riedela. W teorii te nie powinny być dla niego niczym nowym, bo występują także na kilku innych skoczniach w kalendarzu najważniejszego cyklu w skokach, ale kwestia dostosowania do torów jest bardzo indywidualna. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z zawodnikiem tak bardzo skupionym na pracy nad pozycją najazdową jak Granerud.
- Najazd na próg w Zakopanem nie był perfekcyjny, jeśli mówimy o tego typu torach - plastikowych. Ale to coś, nad czym Halvor pracował przez ostatnie tygodnie - przystosowanie się do nich. Skakanie na innych obiektach pomaga mu się w tym doskonalić. A dobry najazd na próg zależy od wielu czynników - rodzaju torów, użytego plastiku, więc Halvor musiał nad tym popracować i się przyzwyczaić. Zobaczymy, jak to wyszło w ciągu najbliższych dni - mówił w rozmowie ze Sport.pl trener norweskich skoczków, Alexander Stoeckl.
Drugi weekend w sezonie 2020/2021 rozgrywany w Zakopanem Granerud rozpoczął od dwóch treningowych skoków na 127,5 i 136 metrów. Miał odpowiednio 43. (88,1 km/h z dziesiątej belki) i 39. (89,6 km/h z trzynastej belki) najlepszą prędkość na progu w stawce 55 zawodników. Granerud nigdy nie był jednak w czołówce najszybciej jeżdżących zawodników, a problemy musiały zacząć stopniowo znikać, jeśli potrafił przekuć pozycję najazdową na dobre odbicie, a później lot i dalekie odległości.
W kwalifikacjach Granerud skoczył 133 metry i zajął drugie miejsce. Na progu uzyskał 89,8 km/h i wolniejszy od niego z zawodników spośród najlepszej "30" serii był jedynie Kamil Stoch, który uzyskał prędkość słabszą o 0,1 km/h. Ogółem wolniejszych od niego było tylko jedenastu zawodników, a wszyscy startowali z tej samej, trzynastej belki, ale odległość i pozytywna reakcja Graneruda wskazują, jakby pokonał największe problemy. A to oznacza, że zrobił kolejny krok naprzód w tym sezonie, stał się jeszcze lepszym skoczkiem.
- Zawsze rozwijasz się, gdy napotykasz przeszkody i starasz się je pokonać. I to wyzwanie, którego musi podjąć się Halvor - tłumaczył nam Alexander Stoeckl. To z tym założeniem do zawodów przystępuje Granerud, którego głównym celem pozostaje zdobycie Kryształowej Kuli za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Były spekulacje, które wskazywały, że pomóc może mu odwołanie marcowego turnieju Raw Air w Norwegii. Jednak FIS planuje wprowadzić za to zastępstwa - cztery konkursy indywidualne, co sprawi, że prawdopodobnie w Polsce Norweg jeszcze nie będzie mógł świętować. To nie zmienia jednak faktu, że zwycięstwa w obu konkursach w Zakopanem są dla niego wręcz kluczowe, a satysfakcja z pokonania przeciwności tylko doda mu motywacji.