Oceny za styl zawsze były powodem wielu dyskusji w skokach narciarskich, ale w tym sezonie liczba kontrowersji przekracza wszystkie granice. Wydaje się, że rozwiązanie problemów mogłoby być banalnie proste, a FIS dysponuje odpowiednimi narzędziami. Niestety chęci zmian nie ma u osób rządzących skokami. - Żadne zmiany nie są planowane - mówił nam Sandro Pertile - pisał w swoim tekście dziennikarz Sport.pl, Piotr Majchrzak.
Problem w tym sezonie jest duży. Boleśnie przekonał się o tym Halvor Egner Granerud. Norweg mógł wygrać konkurs w Lahti, jednak zaliczył upadek. I gdyby wszyscy sędziowie punktowali równo, nadal mógłby zwyciężyć. Tak się jednak nie stało, a różnice w notach za styl sprawiły, że zakończył rywalizację na dopiero 4. pozycji.
Kolejnym przykładem jest sytuacja także z Lahti, ale z konkursu kombinacji norweskiej. Kasper Flatlan stracił kontrolę w powietrzu, spadł na zeskok. Noty sędziów? 3.0, 9.0, 4.0, 5.0, 8.5. Różnica bardzo duża, ale zwróciła uwagę na problem dotyczący not sędziowskich.
Głos w tej sprawie zabrał nawet Hannu Lepistoe, bardzo doświadczony fiński trener, który prowadził w latach 2006-2008 reprezentację Polski, a w latach 2009-2011 Adama Małysza. - Jak pokazało porównanie punktów za styl Flatlana i Graneruda, sędziowie nie są w stanie prawidłowo ocenić skoku. Granerud powinien wygrać ten konkurs. Stracił dużo pieniędzy i wiele innych bonusów - stwierdził Fin na łamach portalu iltalehti.fi.
Problem w tym sezonie stał się tak poważny, że rozgorzała dyskusja na temat sensu przyznawania not za styl. Lepistoe popiera pomysł całkowitej rezygnacji z oceniania stylu. Fin uważa, że lądowanie telemarkiem jest archaiczne i należy do przeszłości skoków, a zamiast walki o styl, powinna trwać rywalizacja o jak najlepsze odległości. Dlatego skoczkowie powinni skupiać się na bezpiecznym lądowaniu, zwłaszcza przy skokach 250-metrowych.