Kamil Stoch znów to zrobił. "Można jechać wolniej, a i tak zrobić swoje"

Kamil Stoch 29. na 30 startujących. Spokojnie, to nie wyniki zawodów, tylko ranking prędkości w drugiej serii sobotniego konkursu w Willingen. Mimo to Stoch awansował w niej z czwartego na trzecie miejsce. Trzykrotny mistrz olimpijski znów pokazał, że można nie jeździć szybko, a i tak latać daleko. Przypomniał to, co zrobił na igrzyskach w Pjongczangu.

W piątek w Willingen Stoch był dopiero 29. w kwalifikacjach. Prędkości jakie wtedy osiągali zawodnicy porównać trudno, bo startowali z różnych belek - od 10. do 12. Ale ze wszystkich skoczków ruszających z belki numer 10 Stoch był najwolniejszy.

Zobacz wideo "Zamieszanie przed TCS mogło mieć pozytywny wpływ na polskich skoczków"

Ani słowa o prędkościach

- Dziś było w tym wszystkim więcej przekonania, więcej energii na progu - stwierdził przed kamerą TVP Sport po sobotnim konkursie. - W drugim skoku technicznie było wszystko bardzo dobrze, ale spóźniłem odbicie i dużo energii poszło w próżnię - w Eurosporcie wskazywał jeszcze swoje rezerwy. O prędkościach nie mówił wcale.

- W drugiej serii Kamil skakał w najgorszych warunkach z całej czołówki, a skończył na podium - cieszył się trener Michal Doleżal w TVP Sport. O prędkościach Kamila też nie mówił.

Pavlovcić i Kubacki za Stochem. A byli szybsi o kilometr

Nie ma potrzeby? Mimo twardych danych? W sobotę w drugiej serii na Muehlenkopfschanze wolniejszy od Stocha był tylko Władimir Zografski. A w pierwszej serii z 49 rywali wolniej od Kamila pojechało tylko siedmiu.

Bor Pavlovcić, który zajął w konkursie czwarte miejsce, w pierwszej serii pojechał o 1 km, a w drugiej o 0,8 km szybciej od Stocha. Piąty Dawid Kubacki był szybszy od Kamila o 0,8 i 1 km. O takich różnicach często mówi się, że są kluczowe. Ale nie zawsze.

- Można jechać wolniej od innych, nawet znacznie wolniej, a i tak zrobić swoje - tłumaczył niedawno w rozmowie ze Sport.pl Jan Szturc. - Adam Małysz swego czasu jeździł wolno, a skakał daleko, Kamil też często to robi - dodawał.

Najlepszym przykładem potwierdzającym słowa doświadczonego trenera jest występ Stocha na ostatnich igrzyskach olimpijskich. Zdobywając złoty medal w Pjongczangu w 2018 roku, Stoch był w rundzie finałowej szybszy tylko od dwóch skoczków. Czyli spisał się podobnie, jak w sobotę w Willingen. Tu nasz najlepszy skoczek znów pokazał, że prędkości w skokach są ważne, ale nie można nimi tłumaczyć wszystkiego. Ważniejsza od nich jest odpowiednia pozycja dojazdowa i technika. A te elementy Stoch chyba znów sobie poukładał.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.