Dawid Kubacki nie może zaliczyć do udanych weekendu w Lahti. Polski skoczek w konkursie indywidualnym zajął dopiero 23. miejsce i nie był zadowolony po swoich skokach. Nasz skoczek zanotował też zdecydowanie największy spadek w konkursie, wszak po pierwszej serii zajmował 12. miejsce, a zawody skończył dopiero w trzeciej dziesiątce. - Mało metrów, były błędy, nie jestem zadowolony z tych skoków. Wydawało się, że wychodziłem dobrze z progu, ale kończyło się krótkimi skokami. Nie co teraz gdybać, musimy zrobić szczegółową analizę - mówił Kubacki dla TVP Sport.
Lekko niepokojące może być to, że skoczek po zawodach mówił, że w jego odczuciach skok był dobry. Z błędu wyprowadził go jednak trener Michal Doleżal, który w szybkiej analizie przez krótkofalówkę przekazał, co było nie tak. Dlaczego może być to niepokojące? W skokach narciarskich niezwykle ważne są odczucia zawodników i to, co czuje on na rozbiegu i w powietrzu. Najlepiej, żeby te wizje pokrywały się z sugestiami trenerów. W przypadku Kubackiego widać, że coś nie do końca u niego funkcjonuje w ostatnich tygodniach, a bardzo dobre skoki przeplata skokami "starego Kubackiego", który leci wysoko nad zeskokiem, ale bez szybkości.
Najwięcej mówi jednak reakcja Dawida Kubackiego (23.), który rzadko jest bardzo ekspresyjny na skoczni. Ba, nawet gdy bije rekord skoczni, to często wyciąga tylko pięść. W Lahti był wściekły, tuż po swojej próbie w drugiej serii mocno machnął rękami i krzyknął, jakby nie mógł się pogodzić z błędami, które popełniał. A błędów było dużo i dość proste. Kubacki mówi nawet, że szkolne. Kibice od razu zauważyli, że 30-latek coraz częściej w ostatnich konkursach skacze jak przed laty.
Do Lahti wszyscy polscy skoczkowie jechali z wielkimi nadziejami, wszak to tam Kamil Stoch wygrywał trzy konkursy indywidualne, tam również Polacy świętowali drużynowe złoto na mistrzostwach świata. Niestety, niedzielny konkurs to ogromne rozczarowanie. Najlepszy z biało-czerwonych Piotr Żyła zajął 11. miejsce. Rozgoryczony może być również 16. Kamil Stoch, który sprawiał wrażenie zaskoczonego swoją słabą dyspozycją. Wiele mówiły jego reakcje po skoku, a skoczek bezradnie wzruszał rękami, jakby nie wiedząc, czemu nie skakał daleko. Po zawodach potwierdził w rozmowie z Eurosportem, że do końca nie wie, dlaczego nie udawało mu się odlatywać, bo skoki wyglądały okej.
Niedzielny konkurs w Lahti może być dla Polaków rozczarowaniem. Nasi skoczkowie zaliczyli najgorszy konkurs w sezonie. Do Lahti jeszcze nie zdarzyło się, by naszego skoczka nie było w dziesiątce, ale taki konkurs musiał przyjść. Kolejny raz w ostatnim czasie Polacy świetnie wypadają w sobotę, ale w niedziele jest dużo gorzej. Michal Doleżal stwierdził, że będzie musiał się skonsultować w tej kwestii z Haraldem Pernitschem. Więcej można przeczytać tutaj: