Niespodziewana zagrywka polskich skoczków w Lahti! Doleżal zadowolony z nowej broni

Polscy skoczkowie zajęli drugie miejsce w drużynowym konkursie Pucharu Świata w Lahti. Biało-czerwoni przegrali z Norwegami o 5,9 pkt, choć walka o zwycięstwo toczyła się do ostatnich sekund. Polacy w sobotę sprawdzali m.in nowe kombinezony i wydaje się, że te testy wypadły pomyślnie.

Polscy skoczkowie najbardziej mogą żałować pierwszego skoku Dawida Kubackiego. Polak skoczył zaledwie 118 metrów i pod koniec pierwszej serii straciliśmy prowadzenie w konkursie. 30-latek w konkursach drużynowych dotąd bardzo rzadko zawodził, stąd tym większe było zaskoczenie, że akurat on nie dał rady.  Przecież w 2017 roku to w dużej mierze dzięki niemu świętowaliśmy w Lahti złoty medal mistrzostw świata. Niestety, w pierwszej serii Kubacki popełnił duży błąd na progu. Błąd, który u Kubackiego zdarzał się często w poprzednich sezonach i polegał na zbyt wczesnym podnoszeniu klatki piersiowej na progu, przez co ciało skoczka za szybko łapało duży opór powietrza, a to przekładało się na wyższy tor lotu w pierwszej fazie, ale dużo mniejszą prędkość, której później brakowało w drugiej fazie lotu. 

Zobacz wideo "Kamil Stoch ruszył w pogoń za trzecią w karierze Kryształową Kulą"

Kubacki zły po pierwszym skoku. W drugim zagrał va banque

Kubacki po swoim skoku był bardzo zły, o czym informował na antenie TVP Sport Adam Małysz. 30-latek zagrał va banque, na drugą serię wziął zupełnie nowy kombinezon, w którym biało-czerwoni jeszcze w tym sezonie nie startowali i skoczył tak, jak powinien polecieć w pierwszej serii. W nowym biało-czarnym kombinezonie poleciał 123,5 metra w trudnych warunkach i rzucił wyzwanie Halvorowi Egnerowi Granerudowi, który miał sporo problemów w locie, ale udało mu się utrzymać zwycięstwo dla Norwegii. 

- Żałuję tego pierwszego skoku. Mogło być dużo fajnej, krok po kroku dojdę do tych dobrych skoków. Cieszę się, że w finałowej serii skok był dużo lepszy. Patrze jednak na to, że ten słabszy też się zdarzył. Zmiana kombinezonu na drugą serię była jednak zaplanowana wcześniej, więc to nie był efekt słabego skoku w pierwszej serii. Oczywiście nuta złości była, bo wiedziałem, że to jest troszkę mało - mówił Kubacki na antenie TVP Sport.

Stękała z weekendem testów. Też lepiej wypadł w kombinezonie

Testy sprzętu robił w Lahti również Andrzej Stękała. Polski skoczek do Lahti przywiózł nowe buty, których nie udało się przetestować w piątkowych treningach, bo te zostały odwołane. O jego perypetiach z butami wiemy już od dwóch tygodni, gdy przed konkursem w Bischofshofen dowiedzieliśmy się, że Stękała miał problem z butami, które pękły w jednym miejscu, a nowe nie do końca mu pasowały. Teraz dostał jednak kolejną parę. 

W sobotę Stękała też dołączył do testów kombinezonów. W pierwszej serii odleciał na 129 metrów i wyprowadził naszą drużynę na znakomite miejsce. Przed konkursem też było zaplanowane, że w pierwszej serii Stękała skorzysta z nowego biało-czarnego kombinezonu, a w finale założy nieco straszy model, z którego biało-czerwoni korzystali już w tym sezonie. I trzeba powiedzieć, że testy wypadły na korzyść nowego materiału, bo w finale Stękała poleciał bliżej (124 metry). 

W Lahti rozpoczyna się druga część sezonu, a w takich okolicznościach wszystkie reprezentacje zaczynają wyciągać swój najlepszy sprzęt, by przetestować go przed najważniejszą imprezą sezonu. Tym razem dwóch naszych zawodników zaskoczyło nowymi strojami, które sprawdziły się w boju. Z doświadczenia wiemy, że jeśli zawodnikowi wyjdzie pierwszy skok w nowym materiale, to dużo łatwiej mu się na niego przestawić. Czy to będą docelowe stroje Polaków na mistrzostwa świata w Oberstdorfie? Trudno w tym momencie wyrokować. Materiał przywieziony przez Doleżala miał jednak "świetny debiut". W obu seriach wypadł on na korzyść starego materiału, choć trzeba pod uwagę wziąć również błędy skoczków, wszak sam kombinezon nie skacze. Wiadomości płynące z kadry skoczków są jednak takie, że nowy materiał zdał egzamin.   

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.