Wolny wrócił do Pucharu Świata i od razu przeskoczył skocznię! Szturc: "Stać go na walkę z najlepszymi"

Jakub Balcerski
Jakub Wolny w imponującym stylu wrócił do Pucharu Świata. Polski skoczek już w piątek podczas treningów i prologu w Titisee-Neustadt pokazał, że znów może skakać na wysokim poziomie po dużym kryzysie, z którym jeszcze latem zupełnie nie mógł sobie poradzić. - Widać, że skoki zaczynają go cieszyć, a to już jest takie zielone światełko w tunelu. Stać go na najlepszą dziesiątkę i walkę z najlepszymi - mówi Sport.pl trener Jan Szturc.

- Dalej stoję na miejscu dla lidera, ale jest mi zimno, więc pozwolili mi już stamtąd przejść na górę - mówił Jakub Wolny, gdy doszedł na stanowisko Eurosportu jeszcze w trakcie prologu przed zawodami w Titisee-Neustadt. Faktycznie prowadził, po skoku na 135 metrów i ostatecznie zajął wysokie, dziewiąte miejsce. Wcześniej był drugi na treningu po próbie na aż 143 metry, czyli metr dalej niż rozmiar obiektu. 

Zobacz wideo "Kamil Stoch ruszył w pogoń za trzecią w karierze Kryształową Kulą"

Jakub Wolny wrócił do Pucharu Świata. Na treningu przeskoczył skocznię! "Miło było się przelecieć"

Dla wielu byłyby to bardzo satysfakcjonujące wyniki, ale Wolny tonował nastroje. - Piątkowe skoki były fajne, ale bez szału. Na pewno miło było się przelecieć tak jak w drugim treningu. Jestem zadowolony, ale chciałbym, żeby te skoki w konkursie były po prostu jeszcze lepsze - dodał w rozmowie z Kacprem Merkiem. Polak zawodami w Titisee-Neustadt wraca do Pucharu Świata po jednym z największych kryzysów w karierze i jest tak nienasycony swoimi rezultatami, że pomimo świetnego początku już chciałby jeszcze więcej. 

100 metrów w Wiśle na Letnim Pucharze Kontynentalnym. Duży kryzys numeru cztery polskiej drużyny

A jeszcze pięć miesięcy wcześniej za takie skoki oddałby wszystko. Na Letnim Pucharze Kontynentalnym w Wiśle słychać było tylko trzask nart o igelit, gdy Wolny wylądował na 100. metrze. - Nawet nie chcę nic mówić na gorąco, bo do końca nie wiem, co nie wyszło - stwierdził w rozmowie z dziennikarzami. Po pierwszej serii, bo nie było mowy o awansie do drugiej z takim wynikiem. Wcześniej przepracował kilka dni na zgrupowaniu kadry w Szczyrku, gdzie skoczkowie wrócili na małą, 70-metrową skocznię. - Czasami tak jest, że zawodnik potrzebuje wrócić na tego typu obiekt, bo w technice wkradają się takie małe błędy, które jest dużo ciężej przypilnować. Chodzi głównie o technikę odbicia - zdradzał Polak. 

W 2019 roku Wolny był czwartym skoczkiem w polskiej drużynie, na którego czekano przez miesiące. Był Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła, ale brakowało stabilnego numeru cztery, który by z nimi rywalizował. Pojawiał się Jan Ziobro, Klemens Murańka, czy Stefan Hula, ale oni po jakimś czasie wypadali z tej roli. A potem pojawił się Wolny, który kilkukrotnie w tamtym sezonie miał szansę stanąć na podium. Skończyło się na najlepszym miejscu w karierze na mamucie w Vikersund, gdzie był czwarty.

Ale okazało się, że Wolny też nie będzie tak stabilny, jak oczekiwano. Wszystko zaczęło się sypać w zeszłym sezonie, gdy stracił solidność. Na początku sezonu punktował tylko w trzech z pierwszych siedmiu konkursów, a potem nie zakwalifikował się do żadnego z konkursów 68. Turnieju Czterech Skoczni. Potrafił się odbudować i punktować podczas czterech konkursów z rzędu w Willingen, dwukrotnie w Tauplitz i w Rasnovie, ale później znów przyszły zawody kończone w czwartej, a nawet piątej dziesiątce. I to nie zmieniło się już do końca sezonu. 

Latem pracował nad pchaniem przy odbiciu. Zimą się przełamał i żałował, że w Engelbergu nie dali podium, tylko szklanego anioła

Latem Wolny chciał znaleźć błędy i się ich pozbyć. - Kuba szukał przede wszystkim optymalnej pozycji dojazdowej i tego czucia na progu. U młodszych skoczków wahania w technice są częste, ale kiedy chwycą to tempo pchania przy odbiciu na progu, a o to tutaj chodziło, to wtedy czują się w locie, jak ryba w wodzie. Kuba nie zapomniał, jak się skacze. Lato jest takim okresem, kiedy można pracować nad pewnymi elementami, wyniki najważniejsze są zimą - mówi Sport.pl pierwszy trener m.in. Adama Małysza i Piotra Żyły, Jan Szturc

Nowy sezon zimowy Wolny rozpoczął od 33. miejsca w Wiśle. Na następne zawody Pucharu Świata pojechał do Niżnego Tagiłu, gdzie Michal Doleżal dał odpocząć głównej części kadry narodowej. Tam się przełamał - zajął 15. i 44. miejsce. Wielu zauważało, że wciąż brakuje mu stabilności, choć potwierdził, że jego sytuacja się poprawia. Prawdziwy progres był widoczny dopiero na zawodach Pucharu Kontynentalnego - Polak zajął 2. i 9. miejsce w Ruce. Po tym weekendzie był w klasyfikacji generalnej PK o punkt gorszy od Macieja Kota i to zdecydowało, że nie pojechał na Turniej Czterech Skoczni. To odbił sobie jednak na kolejnych zawodach "drugiej ligi" w Engelbergu. Był 1. i 9. Żałował tylko, że organizatorzy poza słynnymi szklanymi aniołami dla najlepszych zawodników nie "dali" także podium.

 

Trener Maciej Maciusiak potwierdzał nam wtedy, że Wolny mógłby dojechać do Austrii, jeśli przyjdzie potrzeba zmiany najsłabszego zawodnika na drugą część 69. TCS. - Na razie nie bierzemy takiej podmiany pod uwagę, ale Kuba byłby gotowy. W pierwszym konkursie w Engelbergu nie było tak, że wszystko zaskoczyło odpowiednio od pierwszego kontaktu ze skocznią, ale ze skoku na skok było coraz lepiej. I ten z serii próbnej był niezły, choć oddany w fatalnych warunkach, a dwa konkursowe już bardzo dobre - mówił szkoleniowiec. 

"Stać go nawet na pierwszą dziesiątkę zawodów i walkę z najlepszymi"

Wolny spokojnie czekał na swoją szansę i obserwował, jak jego koledzy cieszyli się swoimi sukcesami na Turnieju. Wrócił do stawki PŚ w Titisee-Neustadt i od razu przypomniał się wszystkim świetną formą już w piątek. - Jestem w najlepszej dyspozycji w sezonie, ale nie najlepszej, jaką mogę osiągnąć. Widać, że wszyscy w naszej kadrze świetnie skaczą, ja też chcę wejść na ten poziom - wskazywał w rozmowie z Eurosportem.

- Kuba jest lotnikiem i to niejednokrotnie udowadniał. Skocznia w Titisee-Neustadt to taka, na której można odlecieć zdecydowanie ponad 140 metrów, więc można się tu spodziewać jego dobrej dyspozycji. Widać, że jego tutaj dobrze niesie, zresztą powinno nieść nie tylko tutaj. Na kolejnych też może uzyskać naprawdę dobre wyniki. A treningi i prolog z piątku wskazują, że stać go nawet na pierwszą dziesiątkę zawodów i walkę z najlepszymi. Ważne, że się odnalazł i wszystko idzie w dobrym kierunku. Widać, że skoki zaczynają go cieszyć, a to już jest takie zielone światełko w tunelu, które wskazuje, że w sobotę i niedzielę może pozytywnie zaskoczyć kibiców i ekspertów - zaznacza Jan Szturc. 

W serii próbnej i pierwszym konkursie indywidualnym w Titisee-Neustadt Wolny wystartuje z dziewiątym numerem, jako jeden z siedmiu Polaków. W swojej karierze tylko raz startował na Hochfirstschanze - zajął tu 30. miejsce w 2017 roku. Początek pierwszej serii zawodów o godzinie 16:00. Relacja na żywo na Sport.pl. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.