31-letni Schlierenzauer mógł mieć spore nadzieje na dobry wynik w Bischofshofen, po tym jak we wtorkowych kwalifikacjach zajął wysokie, dziesiąte miejsce. W samym konkursie jednak "Schlieri" totalnie zawalił - jego skok na 115 metrów był jednym z najgorszych tego dnia.
Austriacki skoczek nie został jednak w Bischofshofen w ogóle sklasyfikowany, jako że wściekły po swojej próbie odmówił poddania się regulaminowej kontroli sprzętu i jury nie miało innego wyjścia, jak tylko zdyskwalifikować sześciokrotnego mistrza świata.
Wygląda na to, że wybuch Schlierenzauera, który w swojej karierze wygrał rekordową liczbę 53. konkursów Pucharu Świata związany jest z jego ogromną frustracją powodowaną fatalnymi wynikami w bieżącym sezonie. Wystarczy wspomnieć, że "Schlieri" tylko dwukrotnie awansował do "30" zawodów PŚ, gromadząc łącznie zaledwie 8 punktów (za 24. i 30. miejsce w Engelbergu).
Podsumowaniem słabej formy 31-latka był fakt, iż wystąpił on jedynie w austriackiej części Turnieju Czterech Skoczni, jako że na niemieckie konkursy w ogóle nie został powołany. W Innsbrucku i Bischofshofen sam zawodnik tylko potwierdził, że trener Andreas Widhoelzl podjął dobrą decyzję, ani razu nie awansując do drugiej serii.