Co Stoch pokazywał po swoim pierwszym skoku? "Sprzed telewizora nie widać tak, jak z gniazda trenerskiego"

- Jemu jeszcze brakuje wisienki na torcie, Kamil jeszcze nie miał takiego skoku jak te Dawida na 144 metry. Ale lada chwila i Kamil będzie pokazywał skoki, jak w wygranych Turniejach Czterech Skoczni czy na igrzyskach olimpijskich - mówi Jan Szturc. Doświadczony trener tłumaczy, co zrobił Kubacki, że przeskoczył z 15. na 1. miejsce. I nad czym mozolnie pracuje Stoch.

W Nowy Rok w Garmisch-Partenkirchen Dawid Kubacki wygrał drugi konkurs 69. edycji Turnieju Czterech Skoczni. Ubiegłoroczny triumfator imprezy był zdecydowanie najlepszy. Dzięki temu odrobił większość strat, jakie poniósł w Oberstdorfie, gdzie zajął dopiero 15. miejsce.

Poza Kubackim w Ga-Pa świetnie spisali się też trzeci Piotr Żyła, czwarty Kamil Stoch i dziesiąty Andrzej Stękała. Poza nimi punkty dla Polski do Pucharu Narodów zdobył jeszcze 22. Klemens Murańka.

Już w sobotę Turniej Czterech Skoczni przenosi się do Austrii. Od godziny 11.15 dwie serie treningowe, a od 13.30 kwalifikacje w Innsbrucku. Relacje na żywo na Sport.pl

Zobacz wideo Kamil Stoch wymownie skomentował zamieszanie z wykluczeniem polskich skoczków

Łukasz Jachimiak: Dawida Kubackiego uskrzydliły narodziny córki, ale Pan pewnie wskaże też takie rzeczy w technice, na które Dawid razem z trenerem Michalem Doleżalem spojrzał na chłodno i poprawił?

Jan Szturc: Zgadza się, zwłaszcza jego finałowy skok był niemal doskonały. Z wielką radością patrzę na takie skoki. Kapitalny styl!

Już kiedy Dawid wyszedł z progu, Pan wiedział, że on poleci tak daleko?

- Widać było, że próg oddał Dawidowi całą energię, którą Dawid włożył w wybicie. Od razu było widać, jak pięknie Dawid wyszedł biodrami nad narty. Idealnie przyjął pozycję, a później do końca utrzymywał prędkość, nie wytracał jej, odchodził od zeskoku i przyjemnie się obserwowało, jak odlatuje, jak długi to jest skok. U Dawida doczepić można by się chyba tylko o nie do końca czyste lądowanie.

Ale to był rekord skoczni, aż 144 metry, a on zrobił telemark. Moim zdaniem bardzo ładny.

- To prawda. Żeby tak wylądować rekord skoczni, to trzeba być odpornym psychicznie i bardzo mocnym w nogach. O to lądowanie nie mam ani trochę pretensji - świetnie, że był telemark, a nie jakieś ratowanie się. Ale ogólnie jeszcze trochę Dawid musi pracować nad lądowaniami. W tym elemencie ma co poprawiać.

W innych elementach już nie? 144 metry z drugiej serii w Ga-Pa i 144 metry na treningu tam to jest dowód, że on złapał taki stan, w którym może być faworytem całego Turnieju Czterech Skoczni?

- Na pewno! W Oberstdorfie był dopiero 15., a teraz w wielkim stylu wygrał i odrobił mnóstwo punktów. Dawid nie wspina się szczebelek po szczebelku do zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni, tylko idzie w górę pokonując po dwa szczeble. W tym momencie jest czwarty, ma tylko 8,6 pkt straty do Graneruda, a to jest praktycznie żadna różnica na jeszcze cztery skoki. W takiej dyspozycji Dawid może powtórzyć swój sukces z ubiegłego roku.

Czy po połowie Turnieju w walce o jego wygranie liczy się już tylko czwórka Granerud, Geiger, Stoch i Kubacki? Piąty Eisenbichler ma spore straty.

- Tak, różnica między najlepszą czwórką a resztą jest już dość duża. Spodziewam się, że o zwycięstwo będzie walczyć ta czwórka.

Powiedział Pan o Dawidzie, że idzie w górę co dwa szczeble, a Kamil chyba idzie z większym mozołem, krok po kroku?

- To prawda, on się stabilizuje, łapie powtarzalność na najwyższym poziomie. Ale jemu jeszcze brakuje wisienki na torcie. Kamil jeszcze nie miał takiego skoku jak te Dawida na 144 metry. Ale myślę, że lada chwila i Kamil będzie pokazywał takie skoki jak w wygranych Turniejach Czterech Skoczni czy na igrzyskach olimpijskich. On rzeczywiście powolutku, bo powolutku, ale cały czas będzie się piął.

Co on pokazywał ręką zaraz po wylądowaniu pierwszego skoku w Ga-Pa?

- Że na progu nie było tak, jak powinno. Trochę tam przypóźnił, przez to minimalnie wytracił prędkość. Sprzed telewizora nie widać tak, jak z gniazda trenerskiego, ale mam wrażenie, że odbicie zaczął ciut za wcześnie i przez to za długo musiał czekać na decydujący moment. W efekcie urwał odbicie, to nie poszło w tempie, nie było tak płynne, jak powinno. Ale Kamil słynie z tego, że drugą fazę wyciąga ile się da i to zrobił. Dlatego mimo błędu na progu i tak poleciał daleko.

Pamięta Pan, jak rok temu baliśmy się czy Kubacki nie straci za dużo w Innsbrucku? Teraz na skoczni Bergisel spodziewamy się chyba tylko dobrego i dla Dawida, i dla Kamila?

- Dawidowi, Kamilowi, ale też Granerudowi i Geigerowi zaszkodzić mogą tylko trudne warunki pogodowe. Oby nie było tak, że ktoś dostanie podmuch z przodu i odleci, a inni nie. Ta czwórka jest w bardzo dobrej, bardzo wyrównanej dyspozycji. Skocznia nie będzie im robiła różnicy. Będą trafiali na progu i będą latali bardzo podobnie.

Myśli Pan, że o zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni będzie zacięta walka do ostatniej, ósmej serii?

- Z czwórki Granerud, Geiger, Stoch i Kubacki każdy ma po 25 proc. szans na zwycięstwo. To będzie piękna walka do ósmego skoku.

A o co będą walczyli siódmy na półmetku Andrzej Stękała i dziesiąty Piotr Żyła?

- Andrzej robi bardzo dobre wrażenie od Planicy. Tam został niesamowicie zbudowany sukcesami, uskrzydlony. Widać, że skoki sprawiają mu radość. I nawet jak coś trochę zepsuje, to i tak uzyskuje dobry wynik.

Trochę zepsuł w drugiej serii w Ga-Pa i dlatego spadł z szóstego na dziesiąte miejsce?

- Tak, na progu nie było czysto. Odbicie bardzo mocne...

Ale trochę za bardzo do góry, jak często u Kubackiego?

- Tak, za bardzo otworzył klatkę i przez to odbicie poszło w górę, narty poszły na Andrzeja i prędkość została wytracona. Przez to on spadł do lądowania z wysoka, w końcowej fazie lotu zabrakło mu prędkości. Gdyby na progu górę przytrzymał, to skok byłby o parę metrów lepszy i to by się od razu przełożyło na jego miejsca.

Czyli pewnie w Turnieju byłby piąty, a nie siódmy. Bo teraz do piątego Eisenbichlera traci tylko 4,5 pkt.

- No tak, wychodzi na to, że Andrzej byłby za Kamilem i Dawidem. Ale i tak jest świetnie. Jest zmotywowany, podbudowany, świetnie sobie daje radę. On nie ma żadnego respektu przed największymi sławami skoków narciarskich.

Piotr Żyła według Pana spalił się w Oberstdorfie? Turniej zaczynał jako najwyżej sklasyfikowany Polak w Pucharze Świata - może za dużo sobie wyobraził i dlatego był dopiero 21.?

- Przed konkursem w Oberstdorfie było wielkie zamieszanie związane z testami na koronawirusa i Piotrek był tym wyraźnie rozregulowany. A jeszcze warunki wietrzne mu nie sprzyjały. Przez to i przez brak pewności było dopiero 21. miejsce. Piotrka stać na znacznie więcej, co pokazał trzecim miejscem w Garmisch. Niekiedy dobrze jest zaatakować z dalszej pozycji. On już jest 10. w Turnieju i myślę, że to nie jest koniec jego przesuwania się do przodu. Do piątego Eisenbichlera traci tylko 14 punktów. Dobre miejsce jest cały czas w zasięgu Piotrka.

Stoch trzeci, Kubacki czwarty, Stękała siódmy, Żyła dziesiąty - ładnie wyglądamy jako drużyna.

- Oczywiście! W tym momencie można powiedzieć, że mamy drużynę nie do pokonania. Oby tak było za dwa tygodnie w konkursie drużynowym w Zakopanem i oby to się utrzymało do mistrzostw świata w Oberstdorfie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.