Marius Lindvik wykluczony z walki o wygranie TCS! "Jest już w Innsbrucku"

W czwartkowy poranek informowaliśmy o problemach Mariusa Lindvika (3. miejsce w Oberstdorfie), który od kilku dni zmaga się z zapaleniem zęba mądrości. Okazało się, że ból jest zbyt silny i skoczek musiał pojechać do austriackiego Innsbrucka, gdzie Norwegom udało się załatwić dostęp do odpowiedniej kliniki stomatologicznej.

- Niestety nie ma Lindvika w Garmisch-Partenkirchen. Jest w drodze do dentysty w Innsbrucku, próbujemy złagodzić ból zęba. Tak, nie może mu skakać w Ga-Pa z powodu problemu z zębami. Zdrowie jest zawsze najważniejsze - powiedział tuż przed czwartkowymi kwalifikacjami Alexander Stoeckl. 

Nietypowy problem Lindvika

Przykład Lindvika pokazuje jak nieprzewidywalne potrafią być skoki narciarskie. Czasem brak myślenia o skokach narciarskich w wyniku innych problemów, może pomóc zawodnikowi. Na podium konkursu w Oberstdorfie mieliśmy dwóch skoczków z jakimiś problemami w godzinach poprzedzających zawody. Mariusa Lindvika i Kamila Stocha. Historii Kamila Stocha i reprezentacji Polski nie ma już co wspominać, ale gdy w hotelu w Oberstdorfie trwała walka o przywrócenie Polaków do konkursu, to kilka pokojów dalej Norwegowie... gorączkowo poszukiwali dentysty, który w poniedziałkowy wieczór przyjmie Mariusa Lindvika.

- Ostatnio mało spałem. Miałem zapalenie zęba mądrości. Ból był naprawdę różny. Biorę leki przeciwbólowe. Jak na razie jest dobrze. Ale niestety musiałem iść do dentysty już tutaj w Oberstdorfie. Było to w poniedziałek wieczorem - mówił Lindvik w rozmowie z norweskimi mediami.

Trener Norwegów Alexander Stoeckl potwierdza, że zawodnikowi wcale nie było łatwo i tym bardziej jest zadowolony z faktu, że skoczek oddawał naprawdę bardzo dobre skoki. - Ostatnio nie było mu łatwo z tym potężnym bólem zęba mądrości.

To nie pierwsze dziwne wykluczenie Lindvika

Pierwszy konkurs Turnieju Czterech Skoczni zakończył się małą niespodzianką, bo niepokonany przez pięć konkursów z rzędu Halvor Egner Granerud zajął "dopiero" czwarte miejsce. Najlepszy okazał się Karl Geiger, drugi był Kamil Stoch, a trzeci Norweg Marius Lindvik. I to właśnie ten ostatni skoczek jest największą niespodzianką inauguracji turnieju.

W poprzednim sezonie Lindvik do samego końca walczył o zwycięstwo w 68. TCS z Dawidem Kubackim, ale ta zima zaczęła się dla niego nie najlepiej, choć już stawał na podium PŚ, konkretnie w Niżnym Tagile. Później przytrafiła się dziwaczna sytuacja przed mistrzostwami świata w lotach, gdy Norwegowie zdecydowali o wyłączeniu Lindvika, który kilka dni wcześniej stawał na podium. Argument? Nie był gotowy mentalnie. Od razu wzbudziło to podejrzenia o możliwość potencjalnego zakażenia koronawirusem, ale nie potwierdziły testy.

W Ga-Pa Marius Lindvik mógł być jednym z kandydatów do wygrania. Rok temu Norweg odniósł zwycięstwo w Nowy Rok i zrobił to w swoim pierwszym starcie na tej skoczni. Dodatkowo wyrównał rekord Simona Ammanna. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.