"Tego nie da się obronić". Kolejna kompromitacja organizatorów konkursu w Oberstdorfie

- Sprawy pozytywnego wyniku testu członka komitetu organizacyjnego nie da się obronić - mówił Jan Winkiel w programie "3. seria" na kanale na YouTube TVP Sport. To kolejna sytuacja kompromitująca organizatorów zawodów w Oberstdorfie.

Zawody w Oberstdorfie, czyli pierwszy akcent 69. Turnieju Czterech Skoczni już za nami, ale wydaje się, że jeszcze długo będziemy do nich wracać. A dokładniej do kulis decyzji organizatorów o początkowym wykluczeniu reprezentacji Polski

Zobacz wideo "Stoch przegrał z własnymi oczekiwaniami, Stękała może dać nam dużo radości"

Winkiel: Czemu nie odizolowano całego komitetu organizacyjnego?

Poza sprawą pozytywnego, a następnie dwukrotnie negatywnego wyniku testu Klemensa Murańki, ekspertów, dziennikarzy i kibiców zastanawiała kwestia braku izolacji dla niemieckiej reprezentacji po tym, jak pozytywny wynik testu miał jej fizjoterapeuta. Ten zresztą i tak po ponowieniu testu, jak Murańka także miał wynik negatywny. To były jednak dwa z czterech przypadków zakażeń wykrytych wśród 760 testów wykonanych po przyjeździe sztabów, organizatorów i mediów do Oberstdorfu. Kolejne to dziennikarz jednej z telewizji, a także członek komitetu organizacyjnego. Ten drugi budzi kolejne kontrowersje. 

- Naprawdę można obronić niemieckiego fizjoterapeutę, mówiąc, że dojechał dopiero po urlopie, praktycznie bezpośrednio na test. O tyle członka komitetu organizacyjnego już nie da się obronić. Na pewno był zaangażowany prace organizacyjne wcześniej. Czemu nie odizolowano jego najbliższych współpracowników lub całego komitetu? Florian Stern jasno podał, że został odizolowany jako jedyny z komitetu - mówił w programie "3. seria" na kanale TVP Sport na YouTube sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, Jan Winkiel. 

 

Organizatorzy twierdzili, że wszyscy Polacy są na kwarantannie. Małysz rozwiał wątpliwości

Wspomniany Stern to sekretarz generalny komitetu z Oberstdorfu, który twierdził, że zakażenie wykryto od razu po przyjeździe i członek komitetu nie miał kontaktu ze współpracownikami. Ciekawi fakt, że informacja o liczbie zakażeń pojawiła się tak późno, dopiero dzień po tym, jak okazało się, że pozytywny wynik testu miał Klemens Murańka. I to nie jedyne nieprecyzyjne informacje, jakie organizatorzy przekazywali na temat osób związanych z pozytywnymi wynikami testów w Oberstdorfie. O polskich skoczkach, którzy nie byli zakażeni mówili, że "sanepid skierował ich na automatyczną kwarantannę". Nie potrafili nawet wskazać, ile ona teoretycznie potrwa. Dlaczego? Może dlatego, że nikt według Adama Małysza nikt poza testowanym bardziej szczegółowo w związku z pozytywnym testem Klemensem Murańką takiej kwarantanny oficjalnie nałożonej przez władze sanitarne nie miał. 

- Zawodnicy mogli chodzić na stołówkę, stykali się też z zawodnikami z innych reprezentacji, które z nami mieszkały - amerykańsko-kanadyjskiej oraz norweskiej. Może ich w takim razie także powinno się przebadać? - pytał Adam Małysz w studiu TVP Sport przed konkursem w Oberstdorfie. Podobne słowa o możliwości przemieszania się skoczków powtarzał także Michal Doleżal. Izolacja Polaków w hotelu była dobrowolna, a organizatorzy na konferencjach prasowych mówili bzdury. Mimo że zawody w Oberstdorfie już minęły, wciąż łatwo odkrywać, jak bardzo kompromitował się tamtejszy komitet, a z nim FIS, który wszystkiemu potakiwał. 

Kolejne testy i do Ga-Pa

Obecnie Polacy czekają na wyniki kolejnych testów, tym razem wykonanych przed wyjazdem na drugi konkurs Turnieju Czterech Skoczni do Garmisch-Partenkirchen. - Diabli wiedzą - tak odpowiedziała osoba z otoczenia sztabu polskiej kadry na pytanie, kiedy możemy poznać ich wyniki. W Ga-Pa Polaków czekają treningi i kwalifikacje w czwartek 31 grudnia i konkurs indywidualny rozgrywany dzień później. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.