Kuriozalne testy obnażyły brak procedur i nieporadność FIS-u. "Lekarze już to ustalają"

- W najbliższym czasie będziemy chcieli usprawnić nasz system - mówił dyrektor Pucharu Świata, Sandro Pertile. Ale podkreślał, że odpowiedzialność za decyzje z Oberstdorfu spada na władze sanitarne. FIS ma kłopoty, bo poza testem Polaków, "fałszywie pozytywny" okazał się także ten fizjoterapeuty niemieckiej kadry. To sprawia, że trudno będzie dalej wierzyć w ich dokładność. Martwi też brak odpowiednich procedur ze strony federacji.

Polscy skoczkowie wystąpią w zawodach w Oberstdorfie, ale to nie wymaże już całego zamieszania, jakie wywołała najpierw informacja o pozytywnym wyniku testu na koronawirusa Klemensa Murańki, a następnie wykluczenie całej kadry z inauguracji Turnieju Czterech Skoczni. Ostatecznie ponowne testy dwukrotnie dały wynik negatywny i zawodników dopuszczono do zawodów. Problem jednak w tym, że poważnie podważane mogą być teraz przepisy sanitarne regulowane przez FIS

Zobacz wideo Kamil Stoch wymownie skomentował zamieszanie z wykluczeniem polskich skoczków

Sandro Pertile: Będziemy chcieli usprawnić nasz system

Według zasad ustalonych przed sezonem w przypadku, gdy zostaje potwierdzony pozytywny wynik testu na koronawirusa podczas zawodów Pucharu Świata, to FIS nie zajmuje się wyjaśnianiem okoliczności tego przypadku - robi to lokalny sanepid, a federacja respektuje jego decyzje. W tym niedopuszczenia do zawodów skoczków z negatywnymi wynikami testów w reprezentacji, z której pochodzi zakażony. Tak było właśnie w przypadku Polaków, a FIS przeniósł odpowiedzialność na władze sanitarne. Szczegółów odnośnie ich decyzji już nie ujawniał, dyrektor Sandro Pertile nie odpowiadał precyzyjnie na pytania. 

- Epidemia koronawirusa postawiła nas przed dużym wyzwaniem. Każdy konkurs Pucharu Świata i weekend spędzony w nowym kraju może przynieść nowe przypadki zakażeń. Naszym celem i zadaniem jest błyskawiczne reagowanie na daną sytuację i izolowanie potencjalnie chorych. Ale to, co wydarzyło się w Oberstdorfie z Polakami to pierwszy tego typu przypadek w tym sezonie. W najbliższym czasie będziemy chcieli usprawnić nasz system. Lekarze już zastanawiali się, jak to mogło się wydarzyć i będą ustalać, co sprawiło, że pierwszy test u polskiego zawodnika był pozytywny, a drugi negatywny - mówił na wtorkowej konferencji prasowej Pertile. 

Kolejny negatywny wynik testu, tym razem u Niemców. A następne testy już w środę

Teraz wyniki testów mogą być łatwe do podważenia przez każdą reprezentację, której przydarzy się zakażenie. A w Oberstdorfie wyraźnie można zauważyć, że procedury na taką sytuację po prostu nie są gotowe lub wymagają poprawek. Jeśli te nie nadejdą szybko, powstanie potężny problem. Zwłaszcza że do przypadku Polaków, u których test Klemensa Murańki okazał się fałszywie negatywny, dołączył niemiecki fizjoterapeuta, który w poniedziałek wyjechał z Oberstdorfu ze względu na pozytywny wynik testu na koronawirusa. On także we wtorek dostał negatywny wynik ponowionego testu, a to sprawia, że faktycznie niełatwo wierzyć w dokładność badań przeprowadzanych na początku 69. Turnieju Czterech Skoczni. Jednocześnie tak duże problemy z wiarygodnością testów obnażają brak procedur w kontekście potwierdzania, czy ich wynik był właściwy. A to kluczowe w przypadku dopuszczania zawodników do konkursów i nieprokurowania niesprawiedliwych sytuacji dla poszczególnych kadr. 

Kolejne testy zostaną przeprowadzone w środę, 30 stycznia przed wjazdem do drugiego przystanku imprezy Garmisch-Partenkirchen. Zmiany planowane przez FIS nie powinny dotyczyć najbliższych zawodów, Sandro Pertile nie podał żadnych konkretnych dat dotyczących usprawnień. Turniej Czterech Skoczni potrwa do 6 stycznia, zawody poza Oberstdorfem i Ga-Pa (31 grudnia - 1 stycznia) odbędą się także w Innsbrucku (3-4 stycznia) i Bischofshofen (5-6 stycznia). Wtorkowy konkurs na Schattenbergschanze z udziałem wszystkich zawodników, w tym Polaków, powinien się rozpocząć o godzinie 16:30. Relacja na żywo na Sport.pl. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.