Największy pechowiec skoków narciarskich. Niebezpieczna sytuacja na treningu [WIDEO]

Daniel Andre-Tande to prawdopodobnie największy pechowiec w stawce skoków narciarskich. W czasie niedzielnego treningu doszło do nietypowej i dość groźnej sytuacji. - Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem - napisali Norwegowie.

Daniel Andre Tande musi na siebie uważać. Jeśli są osoby, które lubią ściągać na siebie niebezpieczeństwo i groźne sytuacje, to Norweg właśnie się do nich zalicza. Kilka godzin przed niedzielnym konkursem skoków narciarskich 26-latek, podobnie jak inni norwescy skoczkowie, odbywał trening, na którym zawodnicy ćwiczyli imitację skoku z wykorzystaniem platform na kółkach. 

Zobacz wideo Stoch przegrał z własnymi oczekiwaniami"

Tuż po tym jak Tande wyskoczył w powietrze i znalazł się nad głową jednego z trenerów, nagle okazało się, że Norweg przeważył trenera i zaczął wyślizgiwać się z jego rąk. Na szczęście w tej sytuacji trener wykazał się kapitalną koordynacją i jeszcze w locie złapał spadającego zawodnika. Cała sytuacja została opublikowana na oficjalnym profilu norweskiej kadry skoczków.

Tande = kontuzja za kontuzją

Tande to jeden z największych pechowców w stawce skoków narciarskich. Przed trzema laty zapadł na zespół Stevensa-Johnsona, przez który mógł nawet stracić życie, potem stracił kilka miesięcy z powodu kontuzji kolana. Doznał jej po upadku na skoczni w Lahti i przedwcześnie zakończył sezon 2018/2019.

Jakby tego było mało, przed rokiem zaczęły mu doskwierać mu problemy z kostką, a warto przypomnieć, że doszło do tego w momencie, gdy skoczek był liderem Pucharu Świata. Urazu miał się nabawić  Klingenthal w wyniku uderzenia nartą przez innego zawodnika. Skoczek utykał jednak przez kilka kolejnych tygodni, więc można stwierdzić, że była to tylko zasłona dymna do innego poważniejszego urazu. Doskonale było to widać również na Turnieju Czterech Skoczni, gdy po jednej z próg w Bischofshofen opuszczał zeskok w asyście fizjoterapeuty norweskiej kadry. 

W tym roku skoczek też zaliczył niezwykle groźny upadek na skoczni w Kuusamo. Tande opuszczał zeskok na noszach i wydawało się, że kolejny raz doznał bardzo poważnej kontuzji kolana, która może go wykluczyć na wiele miesięcy. Rezonans magnetyczny pokazał jednak, że nie doszło do żadnych poważnych uszkodzeń i 26-latek po kilku dniach przerwy mógł wrócić do treningów. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.