Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Skontaktuj się z nami
Nasi Partnerzy
Inne serwisy
Piątkowo-sobotni, czteroseryjny konkurs indywidualny mistrzostw świata w Planicy niespodziewanie, a może nawet sensacyjnie wygrał Karl Geiger. Niemiec to czołowy skoczek Pucharu Świata, ale nigdy nie był specjalistą od lotów. Dopiero teraz w Planicy niespełna 28-latek debiutuje w MŚ w lotach. We wcześniejszych latach nie załapywał się do niemieckiej kadry na takie zawody. A w Pucharze Świata w konkursach lotów Geigera nigdy nie było nawet na podium.
- Karl zasłużył na tytuł. Bardzo mocno pracował od długiego czasu i jest na szczycie. Ale to niespodzianka, że wygrał. W Niemczech mówimy na niego "Karl od małych skoczni" (oryg. "Kleinschanzen-Karl") bo najlepszy jest właśnie na skoczniach normalnych, czyli najmniejszych, na jakich odbywają się konkursy. Tymczasem teraz zdobył złoto na skoczni największej - mówi nam Matthias Bielek, komentator niemieckiego Eurosportu.
Obok Geigera na podium stanął trzeci Markus Eisenbichler (drugi był Norweg Halvor Egner Granerud). Niemcy mają pełne prawo spodziewać się kolejnego sukcesu swoich lotników w Planicy.
- Niemieccy skoczkowie są świetnie przygotowani. Wszyscy w dobrej formie, z bardzo stabilnym systemem skoku. Na pewno możemy wygrać tytuł również w konkursie drużynowym - potwierdza Bielek.
Świetna forma niemieckiej ekipy to zasługa Stefana Horngachera. Szkoleniowiec, który przez lata prowadził do sukcesów Polskę, po tytule Geigera, może się chwalić, że w trenerskiej karierze wygrał już wszystko. - Stefan Horngacher mówił niedawno "Patrzcie na Karla, to naprawdę świetny lotnik". I miał rację, Karl to pokazał - cieszy się Martin Schmitt.
Wszystko na to wskazuje, że Horngacher wygra kolejną rzecz. Z naszej analizy wynika, że Niemcy to zdecydowani faworyci drużynówki. Jeśli w ujęciu zespołowym popatrzymy oddzielnie na każdą serię rozegraną w Planicy, to w ośmiu z dziewięciu Polska była w czołowej trójce. A Niemcy byli w niej zawsze. I prawie zawsze na pierwszym miejscu.
Spójrzmy na najbardziej miarodajne wyniki. Czyli na konkursowe serie z piątku i soboty.
Piątek:
Sobota:
W oparciu o takie wyliczenia i przede wszystkim o obserwacje lotów z czwartku, piątku i soboty niemiecki ekspert mówi tak: - Polacy są teraz szczególnie mocni jako drużyna. Nie macie w tym momencie indywidualnego faworyta, ale wasz zespół jest bardzo równy. Myślę, że będziecie walczyć o złoto. Wydaje mi się, że jesteście mocniejsi od Norwegów.
- Bardzo zaskoczył Andrzej Stękała. Jego miejsce w Top 10 [Stękała była 10.] to jedna z największych niespodzianek mistrzostw. Zrobił świetną robotę i widać, że on może być kluczem do sukcesu Polski w drużynówce. Świetnie mieć tak mocnego zawodnika numer cztery - dodaje Bielek.
- Spodziewam się, że Polska, Niemcy i Norwegia będą w niedzielę na podium. A walka o złoto będzie między Polską i Niemcami - podsumowuje Bielek.
A Schmitt się z nim zgadza. - Norwegia może wygrać ten konkurs, ale szczególnie Johann Andre Forfang musi latać lepiej. I Daniel Andre Tande też. Niemcy są faworytami, bo Geiger i Eisenbichler latają wspaniale, a Constantin Schmid i Pius Paschke są bardzo solidni - analizuje wicemistrz świata w lotach z 2002 roku.
- Polska będzie bardzo mocna. Spodziewam się, że Kamil wykorzysta swoje doświadczenie. On już ze skoku na skok był lepszy. Żyła też może dać bardzo dużo, to świetny lotnik. Będzie ekscytująca walka - dodaje Schmitt. - A najmocniej na tych mistrzostwach zaskoczył mnie Stękała. Świetnie lata. Ściskam kciuki za niego, żeby pokazał to samo w drużynówce. Szczerze - kończy Schmitt.