Tande z drugim numerem startowym świetnie wypadł w serii próbnej przed konkursem, gdy skoczył aż 135 metrów i zajął trzecie miejsce, tuż przed Kamilem Stochem. W pierwszej serii zapowiadało się zatem na dobry wynik, może nawet miejsce w czołówce.
Norweg w swojej próbie szybko spadł jednak na zeskok, uzyskał tylko 106,5 metra, ale przy lądowaniu Tande odjechała prawa narta, która podcięła drugą i zawodnik się przewrócił. Lewa narta nie wypięła mu się i skoczek długo zbierał się, żeby spróbować wstać. Nie udało mu się i potrzebna była interwencja sztabu medycznego.
Tande został zwieziony z zeskoku w specjalnych noszach i zabrany do karetki. Jak informuje dziennikarz Skijumping.pl, Dominik Formela, na początku Norweg był badany w ambulansie, sprawdzano konkretnie jego prawe kolano. Teraz wrócił jednak do szatni, kulejąc.
Ewentualna kontuzja mogłaby sprawić, że Daniel Andre Tande nie wystąpi podczas mistrzostw świata w lotach narciarskich w Planicy, a tam miał bronić tytułu wywalczonego przed dwoma laty w Oberstdorfie. Pierwsze informacje od samego zawodnika są jednak pozytywne. - Ten upadek był bardzo bolesny, ale mam nadzieję, że tylko mocno się poobijałem. Sprawdzano mi więzadła krzyżowe, boczne i łąkotkę w karetce, ale wstępne badanie lekarzy nie wykazało nic poważnego. Myślę, że jutro skoczę, jestem przyzwyczajony do bólu - mówił Tande dla telewizji NRK. Norweg często jest doświadczany przez kontuzje, mówi się, że praktycznie od trzech lat nie miał dłuższego okresu bez urazu.