Tegoroczna edycja Pucharu Świata w skokach narciarskich startuje za trzy tygodnie w Wiśle, w związku z czym reprezentanci Polski nie muszą martwić się transportem od początku zawodów. Problem pojawia się natomiast w późniejszych tygodniach, w których kadra uda się m.in. do Rosji czy Finlandii. Zgodnie z informacjami sekretarza PZN, związek obserwuje rozwój sytuacji pandemicznej.
- Najgorszy w kontekście początku sezonu jest Niżny Tagił. Jeśli ktoś zachoruje w Rosji, gdzie wszyscy będą testowani też przed wylotem, wówczas czeka go dwutygodniowa kwarantanna na miejscu. Zastanawiamy się nad tym, bo jak wróci ktoś, kto otrzyma pozytywny wynik testu? Kto zapłaci za dodatkowy pobyt w Rosji i zorganizuje transport do domu? - powiedział skijumping.pl Grzegorz Sobczyk, asystent trenera Michala Dolezala.
Pomocną dłoń wyciągnąć chce Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS), która oferuje reprezentacjom poszczególnych krajów odpłatne loty czarterowe. Grzegorz Sobczyk przyznał jednak, że sztab rozważa wszelkie możliwe rozwiązania, biorąc pod uwagę problemy, jakie mogą powstać przez wzrost liczby przypadków w Polsce.
- Czekamy na jeszcze jedną propozycję, wszystko ma wyjaśnić się w nadchodzącym tygodniu. Trzymamy się jednak własnych planów. Trudno przewidzieć dynamikę kolejnych tygodni. Czy zostaniemy wpuszczeni do Monachium, skąd ma wyruszyć czarter do Finlandii? Niemniej, czekamy na ostateczną ofertę i koszty związane z czarterem. Wtedy będziemy decydować - powiedział asystent trenera.
Pierwsze rozwiązania planowane są już na wyjazd do Laponii w Finlandii, gdzie zaplanowany został drugi weekend Pucharu Świata w skokach narciarskich. Trener Grzegorz Sobczyk przyznał, że sztab nie wyklucza wykorzystania transportu samochodowego. - Cała grupa, która pojedzie do Finlandii, musi wykonać testy pod kątem COVID-19. Nikogo to nie ominie. Dobrze byłoby mieć na miejscu samochody, niezależnie od tego, czy zawodnicy polecą czarterem. W przypadku nieprzewidzianych sytuacji zawsze można wsiąść we własny samochód i wrócić z północy Europy. My, jako sztab, zapewne udamy się do Ruki na kołach.
Sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, Jan Winkiel przyznał, że związek obserwuje rozwój sytuacji oraz bierze pod uwagę wszelkie możliwe warianty logistyczne. - W grę wchodzi wymiana startujących zawodników i towarzyszących im członków sztabu szkoleniowego na pewnym etapie. Czartery FIS nie do końca nam pasują, więc to najmniej możliwa opcja. Przy obecnej sytuacji czas podejmowania decyzji zdecydowanie się opóźnia, nie wykluczamy nawet startu czołówki w Rosji - powiedział.