Polscy skoczkowie rozczarowali w czasie Letniego Pucharu Kontynentalnego w Wiśle. Zawody były zorganizowane nie tylko po to, by nasi skoczkowie mieli możliwość rywalizowania w czasie pandemii, ale także, by wywalczyć siódme miejsce na pierwszą część zimowego sezonu. Niestety okazało się, że nawet to się nie udało.
W piątek najlepszy z Polaków Aleksander Zniszczoł, który zajął czwarte miejsce. W sobotę zaś było dużo gorzej, bo najlepszy był Stefan Hula, który zajął ósmą pozycję, 9. był Klemens Murańka, a 11. Aleksander Zniszczoł. W Wiśle znów najlepszy był Niemiec Martin Hamann.
Największym objawieniem Letniego Puchary Kontynentalnego jest jednak 20-letni Jarosław Krzak, który profesjonalne uprawianie skoków narciarskich zaczął tak naprawdę dopiero w drugiej klasie technikum mechatronicznego. To właśnie wtedy Polski Związek Narciarski utworzył tatrzańską i śląsko-beskidzką kadrę okręgową, która miała stanowić bezpośrednie zaplecze kadry juniorskiej. To właśnie do tej drugiej trafił 18-letni wówczas Krzak. Wcześniej Krzak też skakał na nartach, ale jak sam przyznał robił to bardziej rekreacyjnie, bo nie miał zbyt dużo czasu na trenowanie. - Wtedy wszystko zaczęło się na poważnie. Wcześniej w drugiej klasie gimnazjum rzuciłem szkołę mistrzostwa sportowego i zdecydowałem się na pójście do technikum. W kadrze pojawiło się wsparcie np. sprzętowe i to bardzo pomogło. Nie było jednak zbyt dużo czasu na treningi i tego się obawiałem. Teraz moja kariera mocno przyśpieszyła, bo intensywność treningów też jest wyższa. Naprawdę fajnie się z tym czuje - mowił Jarosław Krzak po zajęciu 23. miejsca w sobotnim konkursie LPK. W sobotę wyprzedził m.in Macieja Kota (26.), Jakuba Wolnego (42.) i Kacpra Juroszka (34.).
I dodał: - Teraz głównie trenuje pod skrzydłami Piotra Fijasa, ale mam też treningi ze Zbigniewem Klimowskim, który prowadzi kadrę juniorską. Bardzo chwale sobie współpracę z tymi trenerami.
Jarosław Krzak na arenie międzynarodowej zadebiutował w styczniowych zawodach FIS Cup w Zakopanem. I już wtedy pokazał się z bardzo dobrej strony na tle juniorów trenujących w kadrze C. Zajmował 13. i 16. miejsce i był jednym jasnym punktem na tle dość sporego marazmu. Widać jednak, że skokom narciarskim podporządkował całe życie, choć gdyby wybrał pracę w swoim zawodzie, to prawdopodobnie mógłby liczyć od razu na dużo większe pieniądze. Skoczek mocno interesuje się drukiem 3D, na jego Instagramie często można zauważyć, jak Krzak często bawi się w projektowanie różnych rzeczy. - Można powiedzieć, że mam wyjście awaryjnie. Fajnie mieć z tyłu głowy, że mam jakiś zawód - Obecnie poświęciłem się w stu procentach skokom. Bardzo dziękuje za to rodzicom, którzy pomagają mi finansowo. Ja zaś staram się dorabiać w pracach, które można wykonać zdalnie - mówił w sobotę.
Podobnie było w Letnim Pucharze Kontynentalnym. O ile piątkowe zawody zupełnie mu nie wyszły, to w sobotę pokazał skoki na swoim poziomie. - Za bardzo się zestresowałem w debiucie. Przytłoczyła mnie liczba obowiązków, te wszystkie kontrole - mówił Krzak w sobotę. W niedziele wrócił jednak do skoków, które pokazywał w sobotnich treningach. A że potrafi dobrze skakać, potwierdzają wszyscy trenerzy, którzy mają z nim kontakt. - Skacze najlepiej z grupy młodych Polaków - mówią.
W czasie pierwszego zimowego weekendu w Wiśle Polska będzie mogła wystawić 12 zawodników. Po wrześniowych zawodach wydaje się, że Jarosław Krzak wysłał mocny sygnał do trenerów. - Fajnie by było skakać w Pucharze Świata. Bardzo bym się cieszył, gdybym mógł wtedy zadebiutować. Do Pucharu Świata jeszcze długa droga. Około 60 dni, więc zobaczymy, jaka będzie moja forma. Ja będę robił wszystko, co w mojej mocy - zakończył.