W ostatni weekend Wisła zorganizowała jedyny w tym sezonie weekend Letniego Grand Prix. W obu konkursach najlepszy okazał się Dawid Kubacki, a na kolejnych miejscach podium stawali Kamil Stoch i Piotr Żyła. W sumie do zawodów zgłoszonych było 46 skoczków z Polski i zagranicy. Pandemia koronawirusa sprawiła, że właściwie wszyscy organizatorzy zrezygnowali z Letniego Grand Prix, a także z dużo mniej opłacalnego Letniego Pucharu Kontynentalnego.
Po rozmowach z FIS-em PZN zdecydował jednak, że w Wiśle odbędą się zawody tzw. drugiej ligi skoków, czyli Letniego Pucharu Kontynentalnego. Początkowo miały się one odbyć w dniach 12-13 września, ale zdecydowano się na przesunięcie ich na 18 i 19 września.
Możliwe, że obsada tego weekendu będzie dużo lepsza niż tradycyjnie na zawodach LPK, bo wrześniowe zawody mogą być przedostatnimi przed zimowym Pucharem Świata. W kalendarzu są co prawda zawody LPK w Rasnowie (10-11 października), ale nie zostały one jeszcze oficjalnie potwierdzone.
Podobnie do sprawy podchodzi Michal Doleżal. Trener kadry skoczków już w niedzielę zapowiadał, że w LPK chciałby wystawić większość naszych zawodników. - Wystąpimy w tych konkursach, choć na pewno nie wszyscy. O tym zdecydujemy jednak trochę później - powiedział Doleżal. Oznacza to po prostu, że w zawodach pojawią się prawdopodobnie wszyscy Polacy poza Kubackim, Stochem i Żyłą.
- Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła - ta trójka zrobiła w Wiśle to, co miała zrobić. Bardzo dobrze spisali się też młodzi zawodnicy. Szczególnie podobał mi się Tomek Pilch. Z dobrej strony pokazał się Paweł Wąsek, choć skakał z większą rezerwą niż na treningach, ale dwukrotnie zapunktował. Zadowolony jestem z też z tego, co robi Klemens Murańka - mówił w niedzielę Doleżal.