Polska firma spod Bydgoszczy zaprojektuje kompleks skoczni narciarskich. Jedna z nich ma stać się największą na świecie, przebijając rozmiarami Letalnicę i Vikersundbakken (HS 250), na której skoczkowie będą mogli osiągnąć ok. 260 metrów. Firma Archigeum kilkanaście dni temu podpisała kontrakt z Czechami. Teraz w związku z przebudową obiektu pojawiają się jednak niepokojące informacje.
Nie wiadomo, czy przebudowa skoczni w Harrachovie przebiegnie zgodnie z planem. Jak dowiedział się "Przegląd Sportowy", środki na realizację projektu (przynajmniej ich część) zbiera bowiem Polak, który w przeszłości dopuszczał się oszustw finansowych.
Mowa o Pawle Skorbie, przed którym wiele osób przestrzega w mediach społecznościowych. – Nie mam wątpliwości, że to ten sam człowiek, który oszukał mojego klienta - w rozmowie z "PS" przyznał adwokat Piotr Jarząb z Łomianek. – Nasz komornik stwierdził, że kolejka do środków na jego kontach bankowych jest tak długa, że nasza sprawa musi czekać - dodał Bartosz Zyków, prezes nieistniejącej już Victorii Wrocław, do której Skorb zgłosił się, prosząc o pomoc w pośredniczeniu w wynajmowaniu sali dla drużyn, które prowadził. Nigdy nie miał on jednak żadnych uprawnień trenerskich.
To nie wszystko. W 2015 roku Skorb wyłudził pieniądze, podszywając się pod sprzedawcę biletów na mecz kadry siatkarzy. – Po jakimś czasie powiedział, że jednak nie może ich sprzedać, więc odda wpłatę. Przesłał później fałszywe potwierdzenie przelewu i się rozpłynął, więc skierowałem sprawę na policję. Gdy mu o tym powiedziałem, sam zaczął straszyć mnie sądem za groźby. Pokrzywdził mnóstwo takich jak ja, na różne kwoty. Mnie na 1500 złotych. Niestety większość zrezygnowała z dochodzenia swoich praw, bo policja działa opieszale. Ja się uparłem, szukałem dowodów i jego samego. W końcu go złapali, przegrał sprawę karną z Art. 286 KK [oszustwo - dop. red.]. Dobrowolnie poddał się karze i nagle błyskawicznie oddał zaległości, bo wiedział, że jeśli tego nie zrobi, trafi do więzienia, co wówczas zostało warunkowo umorzone - w rozmowie z "PS" powiedział jeden z poszkodowanych przez oszustwa Skorba.
Nie do końca wiadomo, dlaczego Skorb otrzymał szansę pracy przy projekcie nowych skoczni w Harrachovie. Bardzo prawdopodobne jest to, że pracę przy projekcie znalazł, także oszukując. Już teraz ze Skorbem pojawiły się problemy. To on odpowiadał bowiem za zrzutkę na rzecz skoczni, którą zasiliły dochody z pamiątek przekazanych przez sportowców i kibiców. Pamiątki zostały zlicytowane, a środki miały trafić do Czech najpóźniej na koniec 2019 roku. Nie trafiły - Skorb najpierw przełożył termin ich przekazania na czerwiec, a następnie na koniec 2020 roku.
Na temat Skorba wypowiedział się m.in. Adam Małysz. - Paweł Skorb pojawił się na naszym spotkaniu z dziennikarzami pod skoczniami w Harrachovie. Czesi powiedzieli mi wtedy, że to on będzie zajmował się zbiórką w Polsce, więc im zaufałem - przyznał były polski skoczek w rozmowie z "PS".
Co ciekawe, swoje działania w Harrachovie skomentował też sam Skorb, który przyznał, że to Czesi poprosili go o prowadzenie zbiórki. Ci jednak twierdzą, że Skorb zgłosił się do jej prowadzenia sam. Stanislav Slavik, prezes klubu z Harrachova, zarzutami dotyczącymi Skorba był jednak zaskoczony. – Dotychczas współpraca układa się dobrze - pryznał. – Organizuje spotkania z Małyszem i Mirosławem Grafem (to burmistrz Szklarskiej Poręby – przyp. red.), łącznie był u nas ponad dziesięć razy - dodał.
- W życiu każdy popełnia błędy, ale nie należy oceniać pochopnie. Ocena moralności powinna nastąpić podczas konferencji i przekazania środków na rzecz Czechów - stwierdził Skorb.
Przeczytaj także: