Sven Hannawald tłumaczy swoje zniknięcie. "Miałem koszmary, płakałem cały dzień"

Sven Hannawald opowiedział po latach o powrocie do życia po tym, gdy zniknął ze światowych skoków z powodu depresji. - Miałem koszmary, płakałem cały dzień - przyznał w rozmowie z SWR Sport.

6 stycznia 2002 roku Sven Hannawald przeszedł na zawsze do historii skoków. Wygrał czwarty konkurs Turnieju Czterech Skoczni, będąc pierwszym zawodnikiem w historii, który zwyciężył w każdych zawodach w ramach jednego turnieju. Niedługo później obronił tytuł mistrza świata w lotach narciarskich, a także zdobył trzy medale igrzysk olimpijskich w Salt Lake City, zostając także drużynowym mistrzem olimpijskim.

Zobacz wideo Adam Małysz: W Lahti byłem potwornie zły. Nie wierzyłem w to, co robił Karl Geiger, że to taki fighter. Czułem, że inni coś mieli

Jak sam przyznał, w tym samym czasie rozwijała się już w jego organizmie tykająca bomba. Nie dokończył sezonu w 2004 roku, a latem lekarze postawili diagnozę - wypalenie zawodowe. - Sukces w Turnieju Czterech Skoczni i koniec kariery, to były najbardziej kontrastujące momenty w moim życiu - powiedział Hannawald w wywiadzie dla SWR Sport.

Sven Hannawald: Nie mogłem znaleźć innego zajęcia poza skokami

Niemiecki skoczek zniknął i spędził dziewięć tygodni w prywatnej klinice, po czym chciał wrócić do skakania. Jego głowa i ciało nie były gotowe na powrót, więc w sierpniu 2005 roku zakończył karierę. - Poza skokami narciarskimi nie mogłem znaleźć innego zajęcia. To było dla mnie najgorsze. Znalezienie pracy, w której adrenalina i przygoda są równie istotne, w której mógłbym pracować na własnych zasadach - przyznał niemiecki skoczek. Aktualnie pracuje jako komentator i ekspert niemieckiej stacji telewizyjnej. - To spełnienie w sporcie, który kocham bardziej niż cokolwiek innego - zakończył Niemiec.

Przeczytaj także:

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.