Letni sezon skoków narciarskich miał wystartować w dniach 17-19 lipca 2020 roku w Wiśle. Na stronie FIS-u można znaleźć tylko prowizoryczny kalendarz na lato, a jego oficjalne potwierdzenie powinno nastąpić na początku kwietnia. No właśnie, powinno. Na ten moment trzeba czekać na oficjalną decyzję FIS-u, ale już wiadomo, że Polska na pewno nie przeprowadzi inauguracji letnich skoków w połowie lipca.
- Czekamy na zatwierdzenie nowego terminu w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS). Będziemy na bieżąco reagować na sytuację w naszym kraju, natomiast nowa data zakłada zawody na przełomie sierpnia i września - powiedział Jan Winkiel, sekretarz generalny Polskiego Związku Narciarskiego, w rozmowie z serwisem Skijumping.pl.
Może dziwić fakt, że PZN tak szybko zdecydował się na rezygnację z lipcowego terminu. Jeśli jednak popatrzymy za naszą zachodnią granicę, to w środę kanclerz Niemiec Angela Merkel oficjalnie przekazała, że wszystkie imprezy masowe z udziałem kibiców zostaną odwołane do 31 sierpnia włącznie. Oznacza to, że u nas może być podobnie. Wówczas organizacja imprezy bez kibiców zupełnie mijałaby się z celem.
Nadal nie wiadomo też czy, i w jakiej formie zostanie rozegrane Letnie Grand Prix w skokach. - Nie jestem w stanie powiedzieć, czy będziemy skakać latem. Bieżącą sytuację określam mianem małej wojny. Walka może zająć nam tygodnie, ale nie mamy żadnej pewności. To uderzy w gospodarkę każdego z krajów, a w naszym przypadku może odbić się to na sezonie letnim. Niewykluczone, że zespoły poświęcą ten okres tylko na treningi, by oszczędzać pieniądze na zimę - powiedział niedawno Sandro Pertile, nowy dyrektor skoków narciarskich w rozmowie z sport.tvp.pl.