Po pracowitym i nieco nerwowym czwartkowym popołudniu polscy skoczkowie dowiedzieli się, że w piątek rano opuszczą hotel w Trondheim i wrócą do kraju..
W czwartek tuż po godzinie 14 Norwegia ogłosiła, że odwołuje wszystkie imprezy sportowe. Wobec tego po 9 z 16 serii skończył się turniej Raw Air. Zwycięzcą został Kamil Stoch. I od razu mówił, że ważniejszy od sukcesu sportowego jest dla niego jak najszybszy powrót do domu.
- Mamy problem z powrotem z Norwegii, jesteśmy w kontakcie z kancelarią prezydenta - mówił nam Adam Małysz. - Czekamy w hotelu w Trondheim. Organizatorzy Raw Air chcieli nas przetransportować do Drammen, ale tam byłoby nam trudniej szukać połączenia z Polską - dodawał dyrektor ds. skoków i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim.
Nasza kadra rozważała różne opcje powrotu, ale przede wszystkim cierpliwie czekała na odpowiedź z kancelarii prezydenta. - Pan Prezydent wysyła po nas samolot - poinformował nas w końcu Małysz po godzinie 20.
Niedługo później informację oficjalnie potwierdziła minister sportu Danuta Dmowska.
- Sprawę załatwiali ludzie z Polskiego Związku Narciarskiego, nikt z nas do kancelarii prezydenta nie dzwonił. Wiem, że PZN załatwił to przez Ministerstwo Sportu - tłumaczył Małysz. - Nie wiemy jeszcze o której godzinie wylecimy. Czy do Krakowa? Mam nadzieję, bo tam czekają nasze samochody - dodawał były mistrz.
- Obecnie pracujemy nad koordynacją całej akcji, w którą zaangażowana jest osobiście pani minister sportu - informowała Sport.pl rzecznik resortu, Agnieszka Roszkiewicz.
W końcu okazało się, że trasę Warszawa - Trondheim - Kraków samolot pokona w piątek rano.