Stephan Leyhe groźnie upadł przez błąd jury? "Absolutnie nie. Co innego, gdyby poleciał 150, a nie 141,5 m"

Po 8 z 16 serii Raw Air Stephan Leyhe był drugi i do prowadzącego Kamila Stocha tracił tylko 0,7 pkt. Po kwalifikacjach w Trondheim Niemiec już raczej nie powalczy, bo doznał groźnie wyglądającego upadku i skocznię opuścił w toboganie. - To absolutnie nie jest wina jury - przekonuje w rozmowie ze Sport.pl Kazimierz Długopolski, doświadczony sędzia międzynarodowy.

Leyhe to jeden z najlepszych zawodników tego sezonu. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest szósty. Wygrał konkurs w Willingen, w trzech innych startach wywalczył miejsca na podium. Po połowie Raw Air wyglądał na najgroźniejszego rywala prowadzącego Stocha.

W kwalifikacjach w Trondheim potwierdził wysoką formę. Jego lot na 141,5 był najdalszy. Ale, niestety, przy lądowaniu Niemiec upadł i zeskoku nie opuścił o własnych siłach.

Zobacz wideo Adam Małysz i Apoloniusz Tajner o szkoleniu skoczków

- To absolutnie nie jest wina jury. Często tak się zdarza, że przy równych, stałych warunkach nagle jeden zawodnik ma trochę lepsze. Akurat trafiło na skoczka w świetnej formie, dlatego odleciał daleko - analizuje Kazimierz Długopolski.

Leyhe miał warunki, ale belka nie była za wysoko

Leyhe rzeczywiście miał korzystne warunki. Drugie najlepsze ze wszystkich 61 skoczków startujących w kwalifikacjach. Prawie wszystkim wiało w plecy z prędkością około 0,50 m/s, a kiedy on leciał, wiatr zupełnie ucichł (0,03 m/s z tyłu). Leyhe warunki wykorzystał i poleciał o 3,5 metra dalej niż wynosi rozmiar skoczni (HS 138). - To naprawdę nie przez nieodpowiednio dobraną wysokość belki. Gdyby rozbieg był za długi i prędkości jak na te warunki za duża, to Leyhe przeskoczyłby skocznię, czyli poleciał w okolice 150. metra. Skok na 141,5 m jest daleki, ale naprawdę można go spokojnie wykończyć - mówi Długopolski.

To prawda. Warto przypomnieć, że w 2018 roku Kamil Stoch ustanawiając rekord skoczni Granasen na 146. metrze lądował pięknym telemarkiem.

Wystraszył się czy rozluźnił?

- Możliwe, że Leyhe trochę się wystraszył, choć wydaje mi się, że raczej się zdekoncentrował, rozluźnił. Widziałem wiele razy, jak skoczek ląduje bojąc się odległości i to wygląda trochę inaczej. Wtedy spadając z dużej wysokości zwykle zawodnicy przykucają przy lądowaniu. A Leyhe lądował twardo. Wyglądało to jakby nie wykończył odpowiednio skoku pod względem technicznym - tłumaczy Długopolski, który ma też duże doświadczenie trenerskie.

- W każdym razie jury nie można niczego zarzucić. Zwykle ci ludzie słyszą, że belkę ustawiają zbyt nisko, że brakuje im odwagi i zabijają atrakcyjność konkursów. Teraz wcale nie przeszarżowali, a ktoś chciałby im wmawiać, że belka była za wysoko? To nie ma sensu - kończy Długopolski.

Po 9 z 16 serii Raw Air liderem jest Kamil Stoch. W czwartek o godz. 17.00 konkurs w Trondheim. Relacja na żywo na Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.