Koszmarny wypadek na skoczni w Lillehammer. Przebita banda... [WIDEO]

Słoweńska skoczkini narciarska Nika Kriżnar doznała koszmarnie wyglądającego upadku na skoczni w Lillehammer. Zawodniczka nie zdołała wyhamować i z wielkim impetem wbiła się w ledowe bandy reklamowe na końcu zeskoku. Słowenka straciła przytomność i została przetransportowana do szpitala
Zobacz wideo

Do dramatycznego upadku doszło w czasie Pucharu Świata w Lillehammer. Po pierwszym skoku Nika Kriznar zajmowała piąte miejsce, a w drugiej serii oddała skok na 121 metrów. Niestety, jej drugi skok skończył się bardzo źle. 

Siła uderzenie była tak duża, że zawodniczka przebiła metalową konstrukcję. Na skoczni od razu pojawiły się służby medyczne, które zajęły się Słowenką. Po kilkunastu minutach przetransportowano ją do szpitala. Początkowo całej sytuacji przyglądały się skoczkinie stojące w miejscu dla liderki zawodów, ale gdy zobaczyły, jak poważna jest sytuacja, zdecydowały się pójść w kierunku szatni. Niestety pojawiają się informacje również o tym, że Słowenka straciła przytomność. 

 

Polska kontrolerka sprzętu komentuje wydarzenia

- Przeprowadzono dwie serie bardzo trudnych zawodów, więc jury raczej nie ma sobie nic do zarzucenia. Wiało silnie, ale skoro dopuszczono obiekt do zawodów, przerywano konkurs, żeby spróbować go dokończyć. Udało się, wiemy, że warunki były trudne, ale naszym zadaniem było doprowadzić konkurs do końca - mówi Jakubowi Balcerskiemu ze Sport.pl Agnieszka Baczkowska, która była kontrolerem sprzętu na skoczni w Lillehammer.

I dodała: - Nika nie wyhamowała przed bandą i mocno w nią wpadła. Zniesiono ją, ale nie mam informacji o jej zdrowiu. Te powinny się pojawić rano, kiedy pewnie przejdzie badania.

Trudne warunki dla skoczkiń

Trzeba przyznać, że zawody przeprowadzone zostały w bardzo trudnych warunkach. Jeszcze w czasie konkursu mężczyzn średni wiatr kształtował się na poziomie 0,5 m/s. Niestety, w czasie konkursu kobiet było to już około 2,5 m/s, a były skoczkinie, które skakały przy wietrze o średniej sile blisko 4 m/s! W konkursach mężczyzn byłoby to nie do pomyślenia. Kobiety jednak skaczą w nieco obszerniejszych kombinezonach, dzięki czemu wiatr nie działa na nie tak mocno i skakanie przy takich podmuchach jest po prostu trochę bezpieczniejsze. 

Nika Kriznar może mówić o wielkim pechu. W poniedziałek zawodniczka obchodziła swoje urodziny, a dopiero niedawno wróciła po kontuzji zerwania więzadeł krzyżowych .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.