Piotr Żyła, Jakub Wolny, Kamil Stoch i Dawid Kubacki - w tym składzie wystartowaliśmy we wszystkich czterech drużynówkach bieżącego sezonu i w jeszcze pięciu ostatnich w sezonie ubiegłym. Tamtą zimę kończyliśmy triumfem w Planicy, tę zaczęliśmy od trzeciego miejsca w Wiśle i zwycięstwa w Klingenthalu, ale później było gorzej - w Zakopanem formy wystarczyło tylko na piąte miejsce, a tydzień temu w Lahti wypadliśmy najgorzej od kilku lat, kończąc zawody na szóstym miejscu.
Słabo skakał Wolny, poniżej oczekiwań spisała się też pozostała trójka i stąd rozczarowujący wynik. W piątek w Oslo nasi skoczkowie najpierw spisali się świetnie, a później już znacznie gorzej. W pierwszym treningu drugi był Stoch, trzeci Kubacki, szósty Żyła, a 21. Kot. Jako drużyna nasza czwórka była w tamtej serii druga, minimalnie za Norwegią, a wyraźnie przed innymi ekipami.
Niestety, w drugim treningu i w kwalifikacjach już tak dobrze nie wyglądaliśmy. Naprawdę zadowoleni z siebie mogą być tylko Żyła i Kot. Dziesiąty skoczek klasyfikacji generalnej PŚ w treningach był szósty i piąty, a w kwalifikacjach piąty. Natomiast Kot po 21. i 35. wyniku treningów zajął 14. miejsce w kwalifikacjach. Poza naszą najlepszą trójką (Kubacki, Stoch, Żyła) był zdecydowanie najlepszy z Polaków. Trener Michal Doleżal nie musiał się wahać, decydując o wstawieniu go do drużyny na sobotę.
Kot wraca do drużyny po ponad roku. Ostatnio skakał w niej w styczniu 2019 roku w Zakopanem, zajmując trzecie miejsce razem z Żyłą, Kubackim i Stochem, z którymi wystartuje i teraz.
Po powrocie z kilku tygodni startów w Pucharze Kontynentalnym piąty zawodnik sezonu 2016/2017 wreszcie wygląda nieźle. I zaraz po kwalifikacjach tłumaczył przed kamerą Eurosportu, że tak też się czuje. - To jest akceptowalny poziom. Taki skok już można oglądać, a mi jako zawodnikowi sprawia przyjemność - mówił po swoim locie na 129 metrów i 14. miejscu. - Moje skoki jeszcze nie są ustabilizowane na takim poziomie, jakiego oczekuję, ale nawet jeśli pojawiają się błędy, to i tak są dobre odległości - dodawał.
Dzięki treningom z prowadzącym kadrę B Maciejem Maciusiakiem Kota nie skręca już tak bardzo w pierwszej fazie lotu. - Z tym skrzywieniem wygrywałem Puchar Świata, taki już mój urok. Choć oczywiście trzeba je ograniczać. Najważniejsze zmiany w moim skakaniu są takie, że dużo agresywniej i szybciej przechodzę do lotu, dzięki czemu nie tracę prędkości - analizował Kot.
W drużynie Kot będzie skakał jako drugi, po Żyle. Jeśli oni zrobią swoje, to będziemy liczyć, że startujący w trzeciej grupie Stoch i Kubacki spiszą się jak na pierwszym treningu w piątek, a nie jak w kwalifikacjach. W nich zajęli odpowiednio: 27. i 42. miejsce.
- Może miejsce nie jest idealne, wymarzone, ale ze skoku mogę być zadowolony. Nie wiem dlaczego to nie odleciało dalej - mówił w Eurosporcie Stoch, który trafił na trudne warunki.
- Nie ma co podchodzić do drużynówki z myśleniem, że trzeba się zrewanżować za Lahti. Każdy z nas powinien podejść normalnie, zrobić to co umie. Na pewno stać nas na dużo więcej niż to, co było w Lahti - dodawał. - Na czucie ten skok się wydawał całkiem okej. Noszenia na dole nie było, ale czy to cała przyczyna małej odległości, to się dowiem dopiero od trenerów - tłumaczył Kubacki. - W naszej drużynie cały czas jest siła, moc i wola walki. Wierzę, że w sobotę to pokażemy - zapewniał.
Przez gorsze skoki naszych liderów w kwalifikacjach drużynowo wypadliśmy kiepsko.
Natomiast na treningach drużynowe wyniki wyglądały tak:
I trening:
II trening:
W drugiej treningowej serii Kubacki akurat słabiej spisał się dopiero 35. Kot (Żyła był piąty, Kubacki ósmy, a Stoch 14.).
W sobotę Polska na pewno nie będzie faworytem. Ale też na pewno stać ją na walkę o podium. Początek konkursu w sobotę o godz. 15.15, o 14.00 seria próbna. Relacje na żywo na Sport.pl