Wielka wpadka organizatorów PŚ w Rasnovie. "To były raczej suszarki do włosów"

W trakcie piątkowego konkursu w Rasnovie doszło do niecodziennego zdarzenia. Niewielkie opady śniegu storpedowały początek drugiej serii, a ta po kilku skokach została anulowana, jak przed erą rekompensat punktowych. Okazuje się, że Rumuni nie byli przygotowani na nagłe nadejście zimy. - Zamiast dmuchaw mieli raczej suszarki do włosów. To było śmieszne - powiedział trener polskich skoczków.

W czasie pierwszego i historycznego konkursu w rumuńskim Rasnovie doszło do niecodziennej sytuacji. Tuż po rozpoczęciu drugiej serii na skoczni pojawiły się bardzo mocne opady śniegu z deszczem. Skaczący jako pierwszy Aleksander Zniszczoł oddał jeszcze bardzo dobry skok na 92 metry, ale tuż po nim zaczął się prawdziwy koszmar. Zawodnicy ledwo przekraczali 75 metrów, a próba Roman Koudelki przelała czarę goryczy. Czeski skoczek był wściekły, wymachiwał w kierunku wieży sędziowskiej i Borka Sedlaka. Jury zdecydowało zaś o przerwaniu serii i anulowaniu pierwszych skoków.

Zobacz wideo

Wpadka organizatorów w Rasnovie

Niestety, okazuje się, że Rumunii nie byli przygotowani na opady śniegu. Na rozbiegu pojawili się co prawda marszale z dmuchawami, które miały oczyszczać tory ze śniegu, ale było ich zdecydowanie za mało. W sumie można było doliczyć się ich zaledwie sześciu, a jeden miał problem z odpaleniem spalinowego silnika dmuchawy. Dodatkowo sprzęt też był wątpliwej jakości, co zauważył Michal Doleżal. - Dobrze, że to były przelotne opady. Gdyby nie przestało sypać, to pewnie skończylibyśmy rywalizację na jednej serii. Wszystko dlatego, że mieli takie, a nie inne urządzenia do odśnieżania torów. Zamiast dmuchaw mieli raczej suszarki do włosów. To było śmieszne - powiedział Doleżal w rozmowie z Onetem.

Sprawiedliwy restart

Brak odpowiedniego sprzętu sprawił, że krótkotrwałe, ale intensywne opady śniegu storpedowały na kilka minut piątkowy konkurs. Jury najpierw przerwało zawody, ale po kilku minutach zdecydowano o anulowaniu i ponownym restarcie serii finałowej. Skoczkowie, którzy już wykonali swoją próbę (m.in Zniszczoł), musieli ponownie pojechać na górę skoczni. W dobie rekompensat punktowych, a także zmian belki zdarza się to niezwykle rzadko. Adam Małysz w rozmowie z Onetem twierdził jednak, że była to słuszna decyzja. - Restart serii był sprawiedliwą decyzją, bo niektórzy zawodnicy mieli problem z tym, żeby dojechać do progu - przyznał były skoczek.

Szósty Kamil Stoch, ósmy Dawid Kubacki, dziewiąty Piotr Żyła. To miejsca trzech Polaków, które zajęli w piątkowym konkursie w Rasnovie (HS-90). Najlepszy w piątek okazał się Karl Geiger, drugi był Stephan Leyhe, a trzecie miejsce zajął Stefan Kraft

Więcej o:
Copyright © Agora SA