Skoki narciarskie to bardzo niebezpieczny sport. W weekend przekonał się o tym młody zawodnik pochodzący ze Stanów Zjednoczonych. Podczas niedzielnego Memoriału Freda Harrisa, który odbył się na obiekcie Harris Hill Ski Jump w Brattleboro w Vermont w USA, Mason Gorski dosłownie wyleciał z rozbiegu.
Do złudzenia wypadek Mansona przypomniał ten sprzed lat Thomasa Morgensterna. W tym przypadku skocznia była jednak dużo mniejsza. 13-latek przekoziołkował przez zeskok, a następnie zsunął się na sam jego dół. Od razu zajęły się nim służby medyczne, które zabezpieczyły skoczka. Został on zniesiony z zeskoku na noszach, a następnie przewieziony do szpitala na dokładne badania.
Szczęśliwie dla młodego zawodnika skończyło się jedynie na stłuczeniach oraz złamanej jednej ręce, o czym poinformowała jego matka w komentarzu na stronie Społeczności Brattleboro na Facebooku. - Mason ma się dobrze, uśmiecha się. Tylko jedna ręka jest złamana - napisała mama skoczka. Więcej o skokach na sportsinwinter.pl.