W piątek w Willingen startuje kolejnymi miniturniej w tym sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich. W Willingen Five będzie do wygrania 25 tys. euro za zaledwie pięć skoków. Może się jednak okazać, że do wygrania tak dużej sumy wystarczy mniej prób.
Prognoza pogody na najbliższy weekend jest bardzo zła, ale jeśli popatrzymy tylko na niedzielę, to dokładny model prognozy ICM pokazuje wiatr przekraczający średnią 10 m/s. Podmuchy mają zaś sięgać nawet 100 km/h. W takich warunkach po prostu nie da się skakać, i nie byłoby nawet mowy o próbie przeprowadzenia konkursu. Właśnie dlatego zdecydowano się przesunąć godzinę konkursu z 16 na 10.15..
W związku ze złymi prognozami przyśpieszono także treningi, bo te rozpoczną się już o godzinie 13, a kwalifikacje o 15. Niestety na skoczni od rana wieje i wydaje się, że jeśli skoki się odbędą, to na pewno nie będzie sprawiedliwych warunków.
Konkursów w Willingen nie odwołuje się jednak łatwo. W tym roku obchodzimy 25-lecie zawodów w tym niemieckim mieście, a PŚ zawitał tam w 1995 roku. Na 49 zaplanowanych konkursów, do skutku doszło aż 48. Nie udało się tylko raz -10 lutego 2013 roku. Wówczas mocne podmuchy uniemożliwiły przeprowadzenia zawodów, ale organizatorzy Pucharu Świata postanowili zrobić małą rekompensatę dla kilkudziesięciu tysięcy kibiców czekających pod skocznią. Na środku zeskoku ustawioną mały próg i zdecydowano się rozegrać pokazowe zawody, które w teorii miały być dużo bardziej bezpieczne dla zawodników, bo latało się zdecydowanie niżej i na niższych prędkościach. Niestety, koszmarny upadek zaliczył wówczas Kanadyjczyk Mackenzie Boyd-Clowes.
Skoczek wyszedł z prowizorycznego progu i próbował złożyć się do lotu. Za bardzo przechylił się jednak na lewą stronę i runął na zeskok. Przerażeni kibice widzieli jak Kanadyjczyk bezwładnie zsuwa się po zeskoku, a na jego twarzy pojawiają się liczne otarcia. Do skoczka od razu przybiegli medycy, którzy przetransportowani do pobliskiego szpitalu. Doznał złamania obojczyka i był zmuszony do przedwczesnego zakończenia sezonu 2012/2013, nie wziął udziału w mistrzostwach świata w Predazzo.
Co interesujące, udział w pokazowych zawodach wziął także Piotr Żyła, którego skok można zobaczyć poniżej.
Polski skoczek do próby podszedł zdecydowanie bardziej zachowawczo i nie układał się w pozycji V. Mimo to mocno zdenerwował ówczesnego trenera kadry A Łukasza Kruczka, który na przykład Kamilowi Stochowi zabronił udziału w tych skokach. Żyła jednak tak szybko poszedł skakać, że trenerzy nawet nie zdążyli się zorientować. Nie mogło to im się jednak spodobać. Mieli świadomość, że wkrótce czekają mistrzostwa świata, a nasz skoczek wziął udział w bardzo niebezpiecznej - jak się później okazało - zabawie.