Puchar Świata ma 40 lat, rozegrano w nim już prawie tysiąc konkursów indywidualnych. W żadnym Polacy nie zajęli podium w całości. Po raz 16. wskoczyli na nie we dwóch.
Konkursy z takimi wynikami jak w niedzielę są dla nas świętem, nawet jeśli w ostatnich latach świętowaliśmy często. Za trwającej trzy lata trenerskiej kadencji Stefana Horngachera obejrzeliśmy 10 konkursów z dwoma polskimi skoczkami na podium. Było ich o pięć więcej niż w całej wcześniej historii Pucharu Świata.
Jak widać, Stoch i Kubacki na pucharowym podium stanęli razem już po raz szósty. Raz zrobili to też na mistrzostwach świata. W 2019 roku złoto w Seefeld zdobył Kubacki, a srebro Stoch. Wiele wskazuje na to, że do końca tej zimy nasi mistrzowie jeszcze będą mieli okazję spotykać się na podium. Kubacki właśnie potwierdził wielką formę, przedłużając swoją serię konkursów, w których znalazł się w najlepszej trójce. Ma takich już dziewięć. Natomiast Stoch wygrał 21 grudnia w Engelbergu i później skakał w kratkę. Możliwe, że w Zakopanem odnalazł się na dobre. Na Wielkiej Krokwi bardzo dobrze skakał we wszystkich seriach od piątkowych treningów. I wygrał tu już piąty raz w karierze. Tyle zwycięstw w stolicy polskich Tatr odniósł jeszcze tylko Gregor Schlierenzauer. Stoch wyprzedził Adama Małysza, który w Zakopanem królował czterokrotnie.
I jeszcze kilka słów o trenerze Doleżalu. W grudniu w Klingenthal wygrała nasza drużyna i wtedy on świętował swoje pierwsze zwycięstwo w roli szkoleniowca. W styczniu cieszył się, że jako trener Kubackiego po raz pierwszy wygrał Turniej Czterech Skoczni. W sobotę w Zakopanem nasza drużyna była dopiero piąta, ale on wierzył, że w niedzielę 25 tysięcy kibiców będzie mogło fetować polskie podium. A na pytanie czy możliwe jest, że po raz pierwszy za jego kadencji w Top 3 konkursu będzie dwóch Polaków, odpowiedział z pewnością: Jesteśmy w stanie to zrobić.