Tajemnica "cieszynki" Kamila Stocha. Nawet ekipa prowadząca doping zdębiała

Kamil Stoch w sobotę oddał dwa świetne skoki w konkursie drużynowym i przyznał, że jest z nich bardzo zadowolony. Na skoczni mogło wyglądać jednak na to, że Polak jest po prostu zły. Takie zdanie padło nawet u ekipy, która prowadzi doping na skoczni. Okazuje się jednak, że Stochowi po prostu... nie wyszła cieszynka.
Zobacz wideo

Stoch w sobotę oddał naprawdę znakomite skoki na 134,5 i 135,5 metra. - Dzisiaj były bardzo dobre skoki, ale przede wszystkim była z nich radość, świadomość, że zrobiłem wszystko, co mogłem, której mi ostatnio brakowało. Było także poczucie przyjemności z tego, co robię. Tak dawno nie cieszyłem się ze swoich skoków, że nie wiedziałem, co zrobić ze swoimi rękami po drugiej próbie - powiedział lider naszej kadry.

Wodzireje pomylili gest Kamila Stocha

I to właśnie gest polskiego mistrza został źle odebrany na skoczni. Spiker, który podaje odległości na skoczni, stwierdził nawet, że Stoch nie jest zadowolony ze swojego drugiego skoku, bo to mógł sugerować gest Polaka. Okazuje się jednak, że było zupełnie inaczej, choć Stoch sam przyznał, że gest wyszedł dziwnie. - Mogło to wyglądać na gest złości. Chciałem przyklasnąć, ale mi nie wyszło - śmiał się Stoch w mix zonie.

Po konkursie Polak pociągnął wątek niezbyt udanej radości na swoich mediach społecznościowych. - To miał być gest radości. Muszę częściej ćwiczyć - napisał z ironią Stoch. 

- Od jakiegoś czasu dwa równe skoki są normą, ale brakowało potwierdzenia ich odpowiednim miejscem w konkursach. W sobotę wreszcie było naprawdę dobrze, dostałem też informację zwrotną w postaci dobrej odległości. W niedzielę będę starał się skakać z takim samym pozytywnym nastawieniem - dodał Stoch.

Miejmy nadzieję, że Polak znowu będzie miał okazje do przećwiczenia swojej radości, bo ostatnie dwa konkursy w Zakopanem to 38. i 36. miejsca, które zresztą były jedynymi poza czołową trzydziestką w poprzednich latach. 

Wydaje się, że faworytem do zwycięstwa w konkursie indywidualnym jest Dawid Kubacki, który w Zakopanem skacze fenomenalnie. Gdyby wziąć pod uwagę próby z sobotniej drużynówki, to Polak zająłby drugie miejsce za Stephanem Leyhe, ale z Niemcem przegrałby o zaledwie 0,3 pkt. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie skoki, najgroźniejszym rywalem Kubackiego wydaje się Kamil Stoch. Po znakomitych treningach w piątek, gdy był 1. i 2., zajmował nieco słabsze lokaty - 5., 7., 7., 7 (kwalifikacje, seria próbna i konkurs drużynowy). Każdy z pozostałych rywali Polaków zaliczał przynajmniej jedną serię, w której wypadł z czołowej dziesiątki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.