W sobotę na Wielkiej Krokwi najlepsi byli Niemcy prowadzeni przez Stefana Horngachera. Odskoczyli wszystkim wyraźnie, drugich Norwegów pokonali różnicą 40 punktów. Z trzema dobrymi zawodnikami, ale bez chociaż solidnego czwartego Polska nie miała szans na zwycięstwo. Ale drużynówkę mogliśmy skończyć na podium, mimo że Jakub Wolny jest daleko od wysokiej formy, a i Piotr Żyła swój normalny poziom pokazał tylko w jednym skoku. Trzecia Słowenia piątą Polskę wyprzedziła o zaledwie 6,4 pkt. Szkoda, ale w niedzielę znów skaczemy u siebie. I trener Doleżal przekonuje, że niedziela może być dla nas.
Konkurs o godzinie o 16, seria próbna 15. Relacje na żywo na Sport.pl
Michal Doleżal: Tak jest. My też nie jesteśmy do końca zadowoleni. Na pewno stać nas, żeby wszyscy nasi zawodnicy chociaż minimalnie punktowali w każdych zawodach. W lecie tak to wyglądało. Musimy się cieszyć z tego, że wygrywamy, ale też jest w nas niedosyt, że ciągle dobrze skacze tylko trójka Dawid Kubacki, Kamil Stoch i Piotr Żyła.
- Nie.
- Kuba w piątek skoczył nieźle w pierwszym skoku, później trochę go spięło, ale wiedząc, że tak naprawdę czwartego zawodnika do drużyny nie mamy i musząc szybko reagować, wybrałem jego i nie żałuję. U niego problem jest w pozycji dojazdowej. On potrafi prosto lecieć, z innymi rzeczami też nie ma wielkich problemów. A pozycja to najmniejszy błąd, u niego była mniejsza rzecz do poprawy niż u Maćka Kota czy u Stefana Huli. Poza tym wiemy, że Kuba zawsze w konkursach drużynowych spisywał się lepiej niż w indywidualnych. I w sobotę to też pokazał. Walczył, zrobił maksimum tego, na co teraz go stać. Tak, to było nasze ryzyko, ale czasami trzeba takie decyzje podejmować. Na pewno trzeba, gdy wyraźnie brakuje czwartego równego zawodnika.
- Na pewno stać nas, żeby walczyć o podium, ale patrzmy na całą drużynę, na czterech skoczków, na osiem skoków. Raz jeden zawodnik skoczy lepiej, raz drugi. Tak było w sobotę. Do podium niestety nie wystarczyło i jest niedosyt.
- Nie mieliśmy nic do stracenia. Ryzykowaliśmy do samego końca. Za obniżenie belki zyskaliśmy 4,7 pkt. Gdybym obniżył jeszcze o jeden stopień, to pewnie zyskalibyśmy więcej [pod warunkiem, że Kubacki doleciałby chociaż do 133. metra. Bo warunek dostania punktów za obniżenie belki przez trenera jest taki, że zawodnik osiągnie chociaż 95 proc. rozmiaru skoczni. W przypadku wielkiej Krokwi HS to 140 m, więc trzeba dolecieć do 133. metra] i w czołówce byłoby jeszcze ciaśniej. Może szkoda, że tak nie zrobiłem. No ale próbowaliśmy wszystkiego, do samego końca.
- Tak, o tym też myślałem. W tej fazie konkursu wiatr był minimalny, uspokoił się [a wcześniej wiał z tyłu, przeszkadzając skoczkom], można było dalej polecieć. Ale rekordy nie są najważniejsze, myślałem o bezpieczeństwie Dawida.
- Cała nasza mocna trójka skacze teraz bardzo dobrze, ale najwięcej radości miałem z drugiego skoku Kamila, bo to był świetny skok.
- Tak, z rezerwą w obu skokach. Od razu po konkursie szybko je przeanalizowaliśmy. Wystarczyła chwila rozmowy, bo Dawid jest w formie i bardzo dobrze wszystko czuje.
- Trenowało się latem, teraz już nic się całkowicie nie zmieni. Można odpuścić jakieś zawody, poskakać spokojnie, a nie w konkursach. W tygodniu przed Pucharem Świata w Zakopanem Maciek ze Stefankiem skakali tu, na Wielkiej Krokwi. Wyglądali inaczej niż teraz, dużo lepiej. A przyszły zawody, pojawił się stres i błędy znów się stały bardziej widoczne. Myślimy o zmianach w kadrze na Sapporo. Rozważamy różne opcje.
- Tak, to jest jeden z wariantów. Na pewno dojdzie do zmian w składzie. Ale poczekam na zawody indywidualnie w Zakopanem i też na to, jak się do końca będzie rozgrywał Kontynental w Sapporo.
- Myślę, że jesteśmy w stanie to zrobić.
- W całym Pucharze Świata nigdzie nie ma lepszej atmosfery. Na całym świecie widać, że polscy kibice robią atmosferę. Oni gdzie nie przyjeżdżają, to ożywiają stadiony, trybuny. A w Zakopanem jest tak pięknie, że aż człowiek czuje dodatkową presję i więcej niedosytu jeśli przyjdzie taki wynik jak w sobotę, czyli piąte miejsce w drużynie. Szkoda, że minimalnie zabrakło do podium. Bylibyśmy na nim, to od razu byłoby wspaniałe święto dla kibiców.
- Na pewno tak jest! Obaj są legendami sportu i obaj mają w swoich krajach duży wpływ na ludzi, na popularyzację swoich dyscyplin. Faktycznie można powiedzieć, że Jagr w Czechach jest jak Adam w Polsce.
- No, niesamowity jest, 48 lat już ma.
- Tak, zawsze oglądam i chodzę kiedy mam możliwość. Nawet w piątek w nocy oglądałem All-Star Game NHL. Zaczęło się późno, gdzieś około drugiej, ja byłem zmęczony i nie dałem rady zobaczyć wszystkiego, trochę przysypiałem. Ale widziałem na przykład konkurs prędkości strzałów.
- Ha, ha! Nie, nie, tu słychać kibiców tak bardzo, że czasem nie słyszę swoich słów, kiedy z kimś próbuję rozmawiać. A przecież tu jest otwarta przestrzeń. W hali jest inna akustyka, inaczej się wszystko rozchodzi. Ale na pewno nie powiem, że tam jest lepiej.
- 2002 rok? Chyba nie.
- Serio, nie. Wiesz co, Zakopane dla mnie zawsze było wyjątkowe i chyba wszystkie konkursy sprzed lat mi się złączyły w jedno. Tu zawsze ludzie stoją nie tylko na trybunach, ale i za stadionem. Tu zawsze jest biało-czerwone piekło.