- To był bardzo spóźniony skok - powiedział Adam Małysz o próbie Piotra Żyły w pierwszym skoku. Żyła poszybował zaledwie 123 metry, czyli zaledwie pół metra dalej od Jakuba Wolnego, o którego tak obawialiśmy się w sobotniej drużynówce. Żyła skakał co prawda z jednego rozbiegu niżej, ale ten skok chluby mu nie przyniósł. Polak zgromadził zaledwie 122,9 pkt i do najlepszych stracił blisko 20 punktów! I ta strata okazała się kluczowa w ostatecznym rozrachunku. Od Wolnego nie mogliśmy w tym momencie oczekiwać dużo lepszych skoków, ale już od Żyły tak. - Na pewno tak było. Do podium zabrakło mojego pierwszego dobrego skoku, ale takie są skoki. Czasem tak bywa. Trzeba to zaakceptować i pracujemy dalej - powiedział Żyła w rozmowie ze Sport.pl.
Wszyscy mają jednak świadomość, że gdyby Piotr Żyła w pierwszej serii skoczył około 130 metrów, to Polska bez problemu dostałaby się na podium, bo przecież 6,4 pkt, które straciliśmy do Słowenii to zaledwie 4 metry!
Wydaje się, że Żyła nie do końca spasował się z skocznią w Zakopanem, bo właściwie oba treningi, kwalifikacje, a także serie próbna i pierwsza seria wyszły zdecydowanie poniżej jego oczekiwań. Skoczek ma jednak inną wizję problemów. - Skocznia jak skocznia, problem był chyba jednak gdzieś indziej. Wydaje mi się, że byłem za bardzo spięty. Nie było fajnego czucia pierwszym skoku, a w drugiej serii już to było. Co mi powiedział trener? Właśnie to - śmiał się skoczek.
Żyła w drugiej części sezonu ustabilizował swoje skoki na niezłym poziomie, ale ciągle czegoś mu brakuje do ponownego stawania na podium. - Moja forma jest dosyć dobra, ale czasem popełniam błędy, jak dzisiaj. Pojawia się po prostu za dużo myśli i tak było dzisiaj. Po prostu trzeba to zrobić tak, że idziesz i skaczesz, a na pierwszą serię szedłem i myślałem - dodał Żyła.