W Zakopanem Stoch może pokazać, że nadal jest wielki. Musi poczuć, że nic nie musi

Wygrywał tu cztery razy i teraz znów może. Ciągle szuka samego siebie, ale też wciąż stać go na wielkie rzeczy. W Zakopanem Kamil Stoch może pokazać, że nadal jest wielki. Klucz do sukcesu? Musi poczuć, że nic nie musi. W piątek wygrał pierwszy trening, a w kwalifikacjach zajął piąte miejsce.

- Zawsze miło wrócić do domu - mówił w czwartek Kamil Stoch. W połowie sezonu 2019/2020 trzykrotny mistrz olimpijski będzie skakał u siebie, a my będziemy patrzeć, czy doskoczy tam, gdzie był już wiele razy. Niby znów jest jak było, ale jednak jest inaczej.

Adam Małysz komentuje formę Kubackiego. "Jego skoki są wyśmienite"

Zobacz wideo

Żona wyjęła medale

3., 16., 9., 15., 10., 1., 9., 19. 19., 15., 13., 4., 4., 8. 24. - takie wyniki osiągnął Stoch trwającej zimy. To jest falowanie i spadanie. Forma pojawia się i znika. Nie ma stabilizacji, nie ma automatyzmu. Bo - jak mówią znający się na rzeczy i znający Kamila - nie ma takiego luzu, jaki Kamil łapać już wiele razy potrafił.

"Zawsze miło wrócić do domu" - to może być najważniejsza myśl Stocha na ten weekend. Im więcej analiz, rozmyślań co zrobić, by znaleźć błysk, tym o to trudniej. W czwartek w Zakopanem Kamil mówił, że nie wiedział, że w domu ma już aż tyle medali. Że nie pamiętał, w której skrzynce leżą. - Ale na szczęście Ewcia wiedziała - cieszył się.

Żona Kamila, Ewa Bilan-Stoch, medale męża wyjęła jeszcze w poprzednim roku. Sfotografowała je i wysłała mężowi zdjęcie, chcąc mu przypomnieć, że potrafi góry przenosić. - Miał słabszy sezon, dlatego wpadłam na taki pomysł - tłumaczyła w czwartek w zakopiańskim Teatrze Witkacego, na wernisażu swojej wystawy Perpetui Flores. Ewa zrobiła 30 bukietów. Każdy z medali innego skoczka. Simon Ammann, Gregor Schlierenzauer, Peter Prevc, Ryoyu Kobayashi, Adam Małysz, Dawid Kubacki, Piotr Żyła - to część bohaterów jej zdjęć i część znakomitych gości czwartkowego wieczoru. Kamil spotkał kolegów i rywali ze skoczni poza skocznią. Spędził wieczór z rodzicami, siostrami, siostrzeńcem. Pożył chwilę jak normalny człowiek. I kto wie czy dzięki temu nie złapie wreszcie automatyzmu na skoczni.

Stoch lubi i potrafi

Ewa Bilan-Stoch przesadziła, nazywając poprzedni sezon męża słabszym. Przecież Kamil był trzeci w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, dziewięć konkursów skończył na podium, dwa wygrał, a na mistrzostwach świata w Seefeld zdobył srebrny medal. Ale już wtedy powtarzał, i znający go też powtarzali, że nie może uchwycić tego, co we wcześniejszych latach pozwalało łapać mu optymalną formę na kilka tygodni i wygrywać raz za razem, a nie raz na jakiś czas. Trwająca zima jest dla Stocha pod tym względem, a przez to i pod względem wynikowym trudniejsza, słabsza. W generalce PŚ jest teraz szósty, a poprzedniej zimy nie wypadał z trójki. - On źle nie skacze, ale wiadomo, że miejsca pod koniec pierwszej dziesiątki już nie wystarczają ani nam, ani jemu. Kamil w zawodach za bardzo chce, spina się, usztywnia swoją pozycję na dojeździe do progu i nie robi pełnego odbicia. Niestety, twierdzę, że w walce o Puchar Świata już się nie będzie liczył, że rywalizować będzie pierwsza czwórka [Geiger, Kraft, Kobayashi i Kubacki]. Chociaż może atmosfera Zakopanego, obecność rodziny, znajomych odblokuje Kamila z tych drobnych rzeczy, które go nie puszczają. On tam może pokazać na co go stać - mówi trener Kazimierz Długopolski.

Tak, Kamil może. Nie musi, ale może. A jeśli ktoś pamięta, że rok temu i dwa lata temu Stochowi w Zakopanem wybitnie nie szło (był 36. i 38.), to niech wyciąga od razu wniosku, że mistrz nie lubi Wielkiej Krokwi. Bardzo lubi. I potrafi świetnie skakać u siebie.

Gregor Schlierenzauer 5-1-0

Adam Małysz 4-2-2

Kamil Stoch 4-0-1

To najlepsi skoczkowie w 40-letniej historii PŚ w Zakopanem i ich "medalowy" dorobek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.