Dawidowi obecnie nie zagraża nic, jeśli chodzi o możliwość utraty formy. To ustabilizowany zawodnik, który jest znakomicie przygotowany, więc w konkursie indywidualnym może stanąć na podium. Wówczas przy okazji jego rekordy padałyby same. Nie chodzi oczywiście o to, żeby teraz dążył do pobijania kolejnych rekordów. Będzie chciał jednak skakać jak najlepiej, a to może mu dać kolejne miejsce na podium.
Kamil zaczął, jeśli chodzi o samo wykonanie skoków, z najwyższego poziomu. Niestety, tak trafiał z warunkami, że sukcesy pojawiały się sporadycznie. Słabszy miał jedynie Turniej Czterech Skoczni. To była jednak tylko lekka obniżka formy, bo jednak utrzymał swój pewien poziom. W Titisee-Neustadt mógł się już jedynie śmiać. Trudno było mieć do kogoś pretensje, bo tak trafiał z warunkami.
Myślę, że limit pecha na ten sezon już wyczerpał. Widać, że zawodnicy trafią połowę skoków w dobrych warunkach, połowę z złych. I to dotyczy praktycznie wszystkich. Może czasem jeden trafi 45% lepiej, drugi 55%, ale generalnie właśnie tak to wychodzi. Patrząc jednak na jego skoki, widzę, że może już nawet od Zakopanego, zacznie się jego lepsza passa i do końca sezonu to będzie świetny zawodnik.
Wybór Dolezala był dla nas bardzo prosty. Wszyscy byliśmy zgodni co do jego wyboru. Gdy Horngacher dał nam ostateczną odpowiedź, że odejdzie od nas, my byliśmy już na to gotowi. Nie chcieliśmy wcześniej tego pomysłu spalić, na szczęście się to udało. Dużo przemawiało za nim, m.in. jego wpasowanie do zespołu, to, że już z Horngacherem kandydował do objęcia naszej kadry. Także to, że Horngacher docenił jego klasę trenerską i poprosił go o zostanie jego asystentem. Dolezal to wszystko potwierdza i dotychczas bardzo dobrze wszystko w kadrze funkcjonuje.
Nasza grupa, przede wszystkim tych starszych zawodników, jest w pełni ustabilizowana i co najmniej do igrzysk olimpijskich spokojnie dotrwa. Potem będą podejmować indywidualne decyzje, a w tym czasie może dojrzeć nasza kadra B, która już teraz zaczyna nam pokazywać przesłanki, że stać ich na dobry wynik sportowy. Ja nie widzę zagrożenia, które niektórzy wskazują.
Niektórzy kończą kariery, bo nie dorośli psychicznie do swojego poziomu sportowego i pierwsze sukcesy powodują na tyle duże zaburzenia, że wpadają w zupełnie inne tryby życia. Inni, mogliby podobnie jak Dawid Kubacki, spokojnie poczekać na swój czas cierpliwie pracując, ale wcześniej żenią się i problemy materialne powodują, że odchodzą od skoków, bo nie jest wcale łatwo się przebić, żeby móc przy skokach pozostać.
Staramy się szukać dla tych zawodników sponsorów indywidualnych, bo mają swoje powierzchnie reklamowe, które mogliby zaoferować sponsorom. Byłoby o wiele łatwiej, gdyby rozporządzenie dotyczące stypendium byłoby trochę łagodniejsze, aby niektórzy zawodnicy mogli otrzymywać nieco niższe stypendia za swoje wyniki. Będziemy do tego tematu wracać w rozmowie z MSiT. Obecnie stypendium może otrzymać zawodnik, który uzyskał co najmniej 8. miejsce indywidualnie lub w drużynie w igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata i mistrzostwach Europy, których w skokach narciarskich nie ma. Jeśli ktoś jest 9., prezentuje dość wysoki poziom, jednak na stypendium się nie załapał. To byłaby taka podstawa, która dałaby spokój psychiczny zawodnikom, którzy nie mają rodzinnego zabezpieczenia.