Były trener Małysza: Adam opowiedział na mój temat sporo nieprawdziwych rzeczy

- Adam opowiedział na mój temat sporo rzeczy, które mijały się z prawdą, a wiadomo, że Adamowi w Polsce każdy uwierzy. Generalnie z Małyszem było tak, że kiedy mu szło, współpraca układała się świetnie. Kiedy mu nie szło, był sfrustrowany. Za bardzo myślał o wynikach, o nagrodach, o pieniądzach - powiedział Pavel Mikeska, były trener polskich skoczków, który jako jeden z pierwszych negatywnie wypowiedział się na temat jednego z najlepszych polskich skoczków w historii.

Czterokrotny zwycięzca Pucharu Świata, triumfator Turnieju Czterech Skoczni w sezonie 2000/01, jedyny skoczek, który trzy razy z rzędu zdobył Kryształową Kulę i zawodnik, który zwyciężał w 39 konkursach PŚ - tak krótko można scharakteryzować Adama Małysza, jednego z najlepszych skoczków narciarskich w historii.

Małysz komentuje sukces Kubackiego w TCS: Byłem zestresowany. Najpierw mnie serce bolało, potem żołądek

Zobacz wideo

Na temat 42-latka rzadko kiedy ktoś wypowiada się negatywnie. Małysz to legenda skoków, jeden z najwybitniejszych polskich sportowców w dziejach. Nie każdy ma jednak o nim dobre zdanie. O wadach dyrektora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim, w rozmowie z portalem skijumping.pl opowiedział jego były trener, Pavel Mikeska. - Adam opowiedział na mój temat sporo rzeczy, które mijały się z prawdą, a wiadomo, że Adamowi w Polsce każdy uwierzy. Generalnie z Małyszem było tak, że kiedy mu szło, współpraca układała się świetnie. Kiedy mu nie szło, był sfrustrowany. Za bardzo myślał o wynikach, o nagrodach, o pieniądzach. Do tego doszły zmiany w jego życiu prywatnym - przyznał Czech.

I dodał: Kontaktu nie mam praktycznie żadnego. Ostatni raz widzieliśmy się, kiedy kończył karierę. Najpierw w Zakopanem, a potem była jeszcze taka uroczystość w Wiśle, na którą byłem zaproszony. I to tyle.

Mikeska opowiedział także, jak pomagał polskim skoczkom. - Włożyłem w pracę w Polsce dużo serca, a mam takie wrażenie, że kto inny spijał śmietankę. Na Turniej Czterech Skoczni zimą 1994/95 miał jechać tylko Wojtek Skupień. Mieszkańcy Wisły zebrali trochę pieniędzy, żeby mógł jechać też i Małysz, ale 90 procent kosztów tego wyjazdu pokryłem ja z własnej kieszeni. Spałem u znajomych w Garmisch, żeby Adam mógł spać w moim łóżku w hotelu. W Innsbrucku spaliśmy już w trójkę w dwuosobowym pokoju, co najbardziej nie podobało się Wojtkowi. Zapytał mnie, czy nie mógłbym dla siebie wynająć innego pokoju. Nie miał chyba pojęcia, ile kosztuje takie wynajęcie pokoju w Innsbrucku. Kiedy poprosiłem związek o zwrot kosztów za paliwo, bo jeździliśmy wtedy moim prywatnym samochodem, pan Lorek, Sekretarz Generalny PZN, powiedział mi, żebym pokrył to ze zwrotów od FIS-u, myśląc, że organizator opłaca zarówno pobyt Wojtka jak i Adama.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.