Znamy przyczyny wielkiego pecha polskiego skoczka! Spadł z 4. na 27. miejsce! Niecodzienna sytuacja

W niedzielę polski skoczek Andrzej Stękała zaliczył niewykle pechowy start w Bischofshofen. Polak spadł z 4. na 27. miejsce. Okazuje się, że nieudany skok spowodowany był bardzo niecodziennym zdarzeniem. Polak zahaczył butem o belkę startową i jeszcze na rozbiegu sprawdzał, czy jego wiązania pozwalają na bezpieczne skoki. Dokładnie to samo przytrafiło się kilka lat temu Aleksandrowi Zniszczołowi.

Drugi dzień zmagań Pucharu Kontynentalnego w Bischofshofen potwierdził świetną formę Austriaków. Gorzej niż w sobotę wypadli Polacy. O największym pechu może mówić Andrzej Stękała, który po pierwszej serii był 4 (skoczył 136,5 metra)., ale fatalny skok w finale zrzucił go na 27. miejsce!  Okazuje się jednak, że lot na 115 metrów nie był wynikiem złego wiatru czy dużego błędu skoczka na progu skoczni, a po prostu niespodziewanej sytuacji, która wydarzyła się w momencie ruszania z belki. 

Zobacz wideo

Wielki pech Andrzeja Stękały 

Jak ustaliła Natalia Żaczek z "Przeglądu Sportowego", Stękała w momencie odepchnięcia się od belki zahaczył butem o belkę startową. Skoczek na moment stracił równowagę na najeździe i nie do końca wiedział co się stało. Dodatkowo jeszcze czasie najazdu sprawdzał, czy jego wiązania są w całości i czy może bezpiecznie oddać skok. Niecodzienną sytuację skomentował też nam sam skoczek. - No niestety, niska ta belka jest i chwyciło buta. Potem jak już jedziesz "na rękach" po rozbiegu, to się nie da skoczyć - powiedział Stękała. 

Właśnie dlatego Polak bardzo zachowawczo podszedł do swojej próby i oddał skok zaledwie na 115 metrów, przez który stracił jakiekolwiek szansę na dobry wynik. A przecież mógł w niedzielę powalczyć o podium Pucharu Kontynentalnego. 

To nie pierwsza taka sytuacja Polaka na skoczni Paula Ausserleitnera w Bischofshofen. W 2015 roku podobna sytuacja przytrafiła się Aleksandrowi Zniszczołowi, a wszystko dlatego, że belka na tej skoczni jest odrobinę niżej. I jeśli skoczek za mocno wepchnie narty pod deskę, to łatwo o nią zahaczyć wysokim butem.

 

Wzrost formy kadry B, ale czeka ich jeszcze trening

Zawodnicy Macieja Maciusiaka w poprzedni weekend powrócili do rywalizacji w Pucharze Kontynentalnym, bo FIS odwołał cztery konkursy ze względu na złe warunki atmosferyczne, a konkretnie brak śniegu. W Bischofshofen kadra B wypadła tam jednak bardzo przyzwoicie. W sobotnim konkursie mieliśmy aż trzech skoczków w czołowej dziesiątce (4. był Aleksander Zniszczoł, 5. Andrzej Stękała, 6. Klemens Murańka), a do tego punkty zdobywali także Paweł Wąsek i Adam Niżnik (pierwsze w karierze). W niedzielę nie było już jednak tak dobrze, bo najlepszy okazał się 11. Aleksander Zniszczoł, 14. był Klemens Murańka, 22. był Paweł Wąsek, a wspomniany Andrzej Stękała był 27..

Zniszczoł dzięki niezłym występom awansował do kadry A na Puchar Świata w Titisee-Neustadt, gdzie zajmie miejsce Jakuba Wolnego, który zmaga się z kryzysem swojej formy. Reszta kadry B pojedzie w weekend do Klingenthal na kolejny Puchar Kontynentalny, ale w czwartek skoczków czeka jeszcze trening na skoczni. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.