Sędziowie zdecydują o zwycięstwie w Turnieju Czterech Skoczni? Kubacki nie jest w tym faworytem

Dawid Kubacki jest liderem TCS, ale jego przewaga przed ostatnim konkursem jest niewielka i jeszcze wszystko może się zdarzyć. Kto wie, czy o zwycięstwie w 68. Turnieju Czterech Skoczni nie zdecydują sędziowie i wystawiane przez nich noty za styl. Wydaje się, że tutaj największe szanse ma Ryoyu Kobayashi, bo w tym sezonie jest oceniany najlepiej z zawodników realnie walczących o triumf w imprezie.
Zobacz wideo

Dawid Kubacki jest liderem Turnieju Czterech Skoczni przed ostatnim konkursem w Bischofshofen i ma 9,1 pkt przewagi nad Norwegiem Mariusem Lindvikiem. Trzeci w klasyfikacji Karl Geiger traci 13,3 pkt, a czwarty Ryoyu Kobayashi 13,7 pkt. Jeśli straty rywali przełożymy na metry, to okaże się, że jest to naprawdę mało. Norweg traci do Polaka około 5, Niemiec 7,  a Japończyk niecałe 7,5 metra.

To bardzo mało jeśli spojrzymy na fakt, że skocznia w Bischofshofen to obiekt, na którym można latać bardzo daleko, a wylądowanie na 144,5 metra nie stanowiło większego problemu dla Andreasa Wellingera, który za swój skok dostał noty 18, 18, i 18,5 pkt. 

Zdecydują oceny za styl?

Może się więc okazać, że nie tylko odległość, ale także noty sędziowskie będą bardzo ważne w kontekście triumfu w całym Turnieju Czterech Skoczni. Według danych FIS-u, na przestrzeni całego sezonu najlepiej ocenianym na styl zawodnikiem z grona czterech realnie walczących o zwycięstwo w TCS jest Ryoyu Kobayashi. Nieznacznie lepszy od Kubackiego jest Karl Geiger, a zdecydowanie najsłabiej oceniany jest Marius Lindvik. 

Trzeba jednak pamiętać, że Norweg świetną formę złapał na Turnieju Czterech Skoczni i gdyby podliczyć średnią tylko z trzech konkursów, to byłaby ona lepsza. Podobnie w przypadku Dawida Kubackiego, który miał nieudaną pierwszą część sezonu, więc noty też nie były najlepsze. 

U Polaka doskonale widać jednak, kiedy za bardzo stara się ciągnąć swój skok. Wówczas do lądowania podchodzi bardziej wycofany i jego sylwetka przechyla się do tyłu, za co sędziom zdarza się odejmować punkty. Tak było choćby w niedzielnych kwalifikacjach.

Kibice widzą problem, FIS powoli też

Kibice bardzo często zarzucają sędziom, że ci mocno sugerują się odległością uzyskiwaną przez skoczków i za to przyznają im dodatkowe punkty. Okazuje się jednak, że arbitrów mocno broni regulamin mówiący o zachowaniu aerodynamicznej sylwetki, która pozwala na dalekie loty. Jeśli jej nie ma, to zawodnik leci zdecydowanie bliżej. To element, z którym FIS w najbliższym czasie będzie starał się walczyć, bo w niektórych sytuacjach takie ocenianie jest bardzo niesprawiedliwe. Jedno jest pewne. W Bischofshofen trzeba się będzie wspiąć na wyżyny swoich umiejętności i ten kto to zrobi, sięgnie po Złotego Orła. 

Ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni w poniedziałek o 17.15. Transmisja w Eurosporcie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.