Kamil Stoch nie może zaliczyć do udanych konkursu w Innsbrucku. Polski skoczek zajął 15. miejsce, chociaż po pierwszej serii miał 11. lokatę. Co więcej, Polak przegrał także rywalizację z Gregorem Schlierenzauerem w parze KO, ale dostał się do drugiej serii jako najlepszy z pięciu "szczęśliwych przegranych". Po konkursie nie chciał rozmawiać o swoich skokach, które trzeci raz z rzędu dały mu miejsce w drugiej dziesiątce zawodów.
Dyspozycję Kamila Stocha skomentował za to Adam Małysz, który zaapelował do dziennikarzy, ale także do kibiców, którym w ostatnim czasie zbyt łatwo przychodzi mocne krytykowanie najlepszego polskiego skoczka ostatnich lat.
- Kamil był w super formie przez wiele lat. To nie takie proste, żeby ciągnąć to w nieskończoność. Zawsze jest taki moment, że forma po prostu spada. A przecież Kamil nadal pozostaje w czołówce. Nadal do niej należy. A byli przecież zawodnicy, którzy wypadali z trzydziestki i do niej nie wracali. Jemu trzeba tylko spokoju. Chodzi o to, żeby narty nie krzyżowały się w locie, żeby wszystko płynnie przebiegało. Potrzeba paru dobrych skoków i wszystko zaskoczy - powiedział w mix zonie Adam Małysz, który sam pamięta turnieje, gdy nie kwalifikował się do drugiej serii i jechał np. do Wisły Łabajowa, by naprawiać swoją formę pod okiem Jana Szturca.
Warto zauważyć również, że Stoch wygrywał przynajmniej jeden konkurs PŚ w każdym z ostatnich dziewięciu kalendarzowych lat, a jeśli wygra coś także w 2020 roku, to wyprzedzi Gregora Schlierenzauera i będzie samodzielnym liderem w tej niezwykle istotnej klasyfikacji, która pokazuje, że skoczek potrafi walczyć z najlepszymi przez wiele lat z rzędu, a obecnie w skokach jest to rzadkością. Polak swoje wygrywanie rozpoczął w 2011 roku, a ostatnie zawody wygrał w grudniu 2019 roku.
Środkowa część sezonu nie jest udana dla Stocha, bo zajmuje dopiero 15. miejsce w TCS, ale w Pucharze Świata nadal jest ósmy. Wszyscy jednak doskonale wiedzą, że celem dla Polaka na ten sezon są mistrzostwa świata w lotach, które zostaną rozegrane pod koniec marca w Planicy, czyli na skoczni, która bardzo mu pasuje, a złoty medal na tej imprezie to ostatnie wielkie osiągnięcie, którego Polakowi brakuje. Mimo że sezon nie jest do końca udany dla Stocha, to już w Engelbergu pokazał, że jego poziom nadal jest tak wysoki, że w każdym momencie może zaskoczyć i wygrać jakieś zawody.
- To jest cel i od dawna Kamil tego chce. Zawodnik podczas sezonu nie koncentruje się jednak na tym, aby przygotować formę tylko na mistrzostwa świata. Każdy chce skakać najlepiej cały czas. Nie interesuje się tym, czy w Planicy zacznie oddawać dobre skoki - zauważył dyrektor polskich skoków i kombinacji norweskiej.
Kwalifikacje do konkursu w Bischofshofen w niedzielę o godzinie 16.30. Transmisja w Eurosporcie. Treningi rozpoczną się o godzinie 15. Relacja w Sport.pl.