Jakub Wolny jest załamany swoją formą. 24-latek, który w tym sezonie myślał o pierwszym w sezonie podium, musi zmierzyć się z dołkiem formy, który drugi raz z rzędu nie pozwolił mu wejść do konkursu. W piątek zajął 56. miejsce.
Stając przed dziennikarzami nie owijał w bawełnę, zaczął od mocnych przekleństw, które chciał owinąć w żart. - Jestem zły. Naprawdę nie wiem, co mam powiedzieć. Jestem zły na siebie, bo nie po to człowiek przygotowuje się do sezonu, tak bardzo się temu poświęca, żeby była taka kicha - mówił smutny 24-latek.
Najbardziej żal Wolnego mogło się jednak zrobić w momencie, gdy 24-latek schodził z przeciwstoku Bergisel. Niemal każdy krok robił z dużą trudnością, a w jego głowie przelatywały prawdopodobnie tysiące myśli.
W czasie czwartkowego dnia medialnego Michal Doleżal i Jakub Wolny mówili o zmianach, które zostaną wprowadzone na Innsbruck. Okazało się jednak, że żadna z nich na razie nie pomogła. - Próbowaliśmy dziś kilku zmian, ale żadna z nich nie funkcjonowała dobrze. Nie dostrzegłem pozytywów - dodał.
W kwalifikacjach wydawało się jednak, że Wolny uzyska awans, bo w pierwszej fazie lotu miał bardzo dużą wysokość. Doleciał jednak tylko do 111 metra. - W kwalifikacjach też wydawało mi się, że polecę dalej, ale szybko siadłem na zeskoku. Odczułem że próg oddał mi energię z odbicia, ale wyszło po prostu słabo. To dla mnie przykre, bo staram się i robię wszystko, co w mojej mocy, a nie wychodzi. Może miałem za dużo pomysłów? Wiedziałem, co mam robić, ale nie potrafiłem tego wykonać - zauważył.