W Nowy Rok w Garmisch-Partenkirchen Dawid Kubacki zajął trzecie miejsce w drugim konkursie 68. Turnieju Czterech Skoczni. Polak przegrał tylko z Mariusem Lindvikiem o 5,8 pkt i z Karlem Geigerem o 1 pkt. O 1,9 pkt za Kubackim znalazł się lider imprezy, Ryoyu Kobayashi. W połowie Turnieju Czterech Skoczni Kubacki jest trzeci. Wyprzedzają go tylko Kobayashi o 8,5 pkt i Geiger i 2,2 pkt. Ta trójka ma już sporą przewagę nad pozostałymi zawodnikami. Czwarty Lindvik traci do Kobayashiego 18,9, a piąty Stefan Kraft aż 33,1 pkt. Kolejny konkurs odbędzie się 4 stycznia w Innsbrucku. Kwalifikacje 3 stycznia o godz. 14.00. Relacja na żywo na Sport.pl, transmisja w Eurosporcie.
Łukasz Rutkowski: - No tak było, że wiele razy go przeskakiwałem. Dawid jest na szczycie, bo zmienił swoją technikę. Przez lata wychodził z progu w górę i spadał, nie wykorzystywał swojej mocy. Dopiero kilka lat temu z Maciejem Maciusiakiem nauczył się, jak po wyjściu z progu przytrzymać górę ciała, klatkę piersiową, jak na progu skok nakręcić. Dzięki temu są odległości i świetne miejsca. Trenerowi Maciusiakowi po każdym sukcesie Dawida należą się podziękowania.
- W Engelbergu był 22. i 47., ale już wcześniej pokazywał dobre skoki. Przeplatał dobre nieudanymi, stabilności mu brakowało, ale dobrą formę miał od początku sezonu. Teraz złapał powtarzalność i pewność. Przed Turniejem zdarzało się, że nie nakręcał skoków odpowiednio, że wychodził z progu wysoko i spadał za szybko, ale teraz wszystko robi jak trzeba. I to już tylko będzie się powtarzało.
- Tak.
- Dziwne jest to, że odpadł Stefan Kraft. Ale za to dołączył Marius Lindvik.
- Pewnie, że to się rzadko zdarza, żeby 35. zawodnik kwalifikacji wygrał konkurs. Ale Lindvik ma bardzo dobry sezon, już wcześniej pokazywał, że chce się liczyć. Przed Turniejem jedna ze stacji radiowych poprosiła mnie o wskazanie czarnego konia i wymieniłem dwóch skoczków na równi - Jana Hoerla i właśnie Lindvika. Po wygraniu w Ga-Pa Lindvik na pewno dostanie skrzydeł i może mocno powalczyć.
- Trochę się boję o ten Innsbruck, powiem szczerze. Ale przede wszystkim dlatego, że tam zawsze wiatr kręci. Boję się, że będzie loteryjny konkurs. Pamiętam takie, które odbierały szanse faworytom.
- To tylko jeden z wielu przypadków, rzeczywiście bardzo dobrze pamiętany. Oby tym razem warunki były równe. Jeśli będzie jak było w Ga-Pa, to znów rywalizacja będzie bardzo zacięta i różnice między najlepszymi minimalne. Czekam niecierpliwie, jak się wszystko między Kobayashim, Geigerem i Dawidem rozegra.
- Dawid i Geiger bardzo mocno pchają na progu. Widać, że chłopaki mają moc w nogach i to im później daje metry. Kobayashi wygląda na progu inaczej - u niego wyjście jest płynne, tam nie widać żadnego wysiłku, Ryoyu sobie jedzie i nagle - pyk - delikatnie wstaje. Oczywiście tam też musi być siła, bez niej by nie odlatywał. Ale u niego widać przede wszystkim swobodę, luz.
- Uważam, że Dawid w tym momencie jest na swoim najwyższym poziomie, a to jest taki poziom, który pozwala wygrywać ze wszystkimi. Do jednej rzeczy u Dawida można się jeszcze doczepić - do lądowania. Może wykańczać skoki ładniej i dostawać wyższe noty. W drugiej serii w Ga-Pa podszedł do lądowania lepiej i dostał trochę wyższe oceny niż w pierwszej, mimo że przecież w drugiej było trudniej o idealny telemark, bo wtedy miał 139,5 m, a w pierwszej rundzie 137 m.
- Kobayashi dostaje czasem za wysokie noty, jak w pierwszej serii w Oberstdorfie. Ale nie on pierwszy. Od lat widzimy, że sędziowie za bardzo oceniają po nazwiskach.
- Trzecie miejsce w Turnieju to Dawid będzie miał bez problemu, jeśli tylko do końca będzie robił swoje i cztery następne skoki skoczy tak jak cztery w Oberstdorfie i Ga-Pa.
- Powiem tak: obstawiam, że wygra Kobayashi. W tym momencie największym przegranym jest według mnie Kraft. Obstawiałem, że on z Ryoyu i Geigerem będzie w najlepszej trójce. A teraz uważam, że w sprawiedliwych warunkach trójka zostanie taka, jaką mamy na półmetku. I szanse na zwycięstwo rozłożyłbym tak: 50 proc. Ryoyu i po 25 proc. Dawid oraz Geiger.
- Spodziewałem się, że będzie wysoko. Jestem zaskoczony, że aż tak mu nie idzie.
- Po jego wypowiedziach dla telewizji widać, że jest zagubiony, że nie wie o co chodzi. Niby jest okej, bo są skoki, które mu super wychodzą, ale za chwilę jest totalna porażka. Bo dla niego to na pewno jest porażka. Ja uważam, że miejsca poza dziesiątką dla Kamila nie są satysfakcjonujące, bo on jest wielkim mistrzem.
- Chyba za bardzo chce. Jednoznacznie widać, że problem jest w głowie, że Kamil nie wytrzymuje. Seria próbna super, pierwsza bardzo zła, druga dobra, bo przecież bez wysiłku miał w niej 10. wynik - to pokazuje, że stać go na świetne skoki, ale w głowie sobie nie może wszystkiego odpowiednio poukładać.