Rok temu drużyna Norwegii wyskakała olimpijskie złoto w Pjongczangu i złoto mistrzostw świata w lotach narciarskich, a Daniel Andre Tande zdobył w Oberstdorfie złoto indywidualnie. W 2015 roku mistrzem świata w narciarstwie klasycznym został Rune Velta, a w Falun Norwegowie triumfowali też w drużynie. W 2013 roku złoto MŚ w Val di Fiemme wywalczył Anders Bardal. W 2012 roku Bardal zdobył Kryształową Kulę, a w 2018, 2016 i 2013 roku Norwegia była najlepsza w Pucharze Narodów.
To wyliczanka złożona z tylko kilku wielkich sukcesów norweskich skoczków za trwającej od sezonu 2011/2012 kadencji Alexandra Stoeckla. Austriacki szkoleniowiec osiągnął z Norwegami prawie wszystko. Brakuje mu zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni.
Norwegowie są obok Niemców najdłużej czekającym z wielkich, narciarskich krajów na sukces w tej prestiżowej imprezie. Niemcy nie wygrali jej od sezonu 2001/2002, gdy najlepszy był Sven Hannawald. Norwegowie ostatni raz oklaskiwali swojego zwycięzcę zimą 2006/2007, gdy Anders Jacobsen wyprzedził Gregora Schlierenzauera i Simona Ammanna.
- Minęło bardzo dużo czasu. Za dużo - mówi nam Jacobsen. Ale były skoczek nie ma wielkich nadziei na to, że za kilka dni norweskie odliczanie się skończy. - O wygranie Turnieju będą walczyć Stefan Kraft, Ryoyu Kobayashi i Kamil Stoch. Są najmocniejsi, najpewniejsi - mówi. - Wierzę, że od nas mocny będzie Marius
Lindvik. Ale on nie jest tak stabilny jak ta trójka - dodaje.
To nieco zaskakujące, że jako najmocniejszego z Norwegów Jacobsen wskazuje Lindvika, a nie któregoś z bardziej doświadczonych skoczków. Johann Andre Forfang, Daniel Andre Tande i Robert Johansson mają markę, zdobywali medale wielkich imprez, ale nie są w najwyższej formie. A Lindvik właśnie osiągnął życiową dyspozycję, niedawno w Klingenthal pierwszy raz w karierze wskoczył na pucharowe podium, zajmując trzecie miejsce. - Po sobie wiem, że w Turnieju Czterech Skoczni młodzi chłopcy nie mają nic do stracenia, a mogą tylko zyskać. Dlatego liczę na Lindvika - tłumaczy.
Jacobsen wygrał Turniej Czterech Skoczni mając niespełna 22 lata. Sezon 2006/2007 był dla niego pierwszym przeskakanym w Pucharze Świata. Zaczął go wspaniale, od trzeciego miejsca w Kuusamo, a tuż przed Turniejem wygrał w Engelbergu, odnosząc pierwsze pucharowe zwycięstwo w karierze. Formą imponował od początku do końca tamtej zimy. Tylko genialny finisz Adama Małysza z sześcioma zwycięstwami w ostatnich siedmiu startach sprawił, że Norweg stracił prowadzenie w klasyfikacji generalnej PŚ i nie zdobył Kryształowej Kuli.
- Wierzę, że teraz bardzo dobry Turniej będzie miał 21-letni Lindvik. Ale jednak nie stawiam, że wygra imprezę - kończy Jacobsen.
W sobotnich kwalifikacjach w Oberstdorfie Lindvik zajął siódme miejsce i był jedynym Norwegiem w pierwszej dziesiątce. Następny z podopiecznych Stoeckla, Forfang, był dopiero 19. Najlepszy okazał się Kraft, a do konkursu awansowała cała szóstka Polaków.
Konkurs w niedzielę o godz. 17.30, o 16.00 seria próbna. Relacje na żywo na Sport.pl