- W porozumieniu ze sztabem postanowiłem potrenować w ciszy i spokoju. Zamierzam dużo skakać i mam nadzieję, że wiele rzeczy poprawię jeszcze przed świętami. W Klingenthal nie zdołałem odbić się od dna - mówi Pedersen w oficjalnym komunikacie norweskiej kadry.
W sobotę Pedersen musiał obejrzeć zawody z hotelu, bo nie znalazł się w drużynie, w niedzielę zaś zajął dopiero 38. miejsce. A przecież w Wiśle był już nawet 9..
- Robin poćwiczy technikę w domu, a reszta drużyny pojedzie do Engelbergu. Pedersen potrzebuje kilku sesji treningowych, by udoskonalić swoje skoki. Dzięki temu będzie optymalnie przygotowany na Turniej Czterech Skoczni. Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć go znowu w dobrej formie. W Trondheim będzie współpracował z asystentami (Christian Meyer i Henning Stensrud - przyp red.). Opracowaliśmy bardzo dobry plan naprawy skoków dla Robina - mówi Alexander Stoeckl w rozmowie z oficjalną norweską stroną skoków narciarskich.
Stoeckl w środę zdecyduje, kto pojedzie do Enegelbergu. Szkoleniowiec ma ból głowy, bo nie znane są jeszcze losy Thomasa Aasena Markenga, który doznał poważnie wyglądającej kontuzji kolana. W poniedziałek przeszedł rezonans magnetyczny w Oslo, który ma dać odpowiedź, w jakim stanie jest jest kolano.
Niespodziewanie w kadrze Norwegów zrobiły się zatem dwa wolne miejsca. Prawdopodobnie powalczy o nie trzech Norwegów. Sondre Ringen, Andreas Granerud Buskum oraz Halvor Egner Granerud, który przed zimą był najbliżej kadry A., a brak powołania na PŚ w Wiśle przyjął dużym żalem.